12. Pokój Tahiko i Natsu.

-Jak dzień, współlokatorze?-zagadnął Natsu, rozwalając nogi na całą swoją długość. Puścił do niego oko, po czym zaśmiał się sucho w myślach. Wyciągnął mp3 i puścił sobie piosenkę.

"Wybieraj, wybieraj, wybieraj, co wolisz
Prawą czy lewą rękę mam Ci upierdolić?"

-A jak wygląda? Źle do kurwy nędzy. - Powiedział. Był wkurwiony tą niezapowiedzianą przemianą. Tak wcale nie miało być. W tej formie był wiecznie wkurwiony, wredny itp.

Wzruszył ramionami. Jego humory nie robiły na nim żadnego wrażenia.
-Powiedziałbym chyba to samo. Też źle i wkurwiająco. A wolno wiedzieć, co jest powodem spierdolonego dnia? W moim przypadku całkiem spora ilość mend, które zwały się moimi przyjaciółmi, a teraz dybią na moje życie.-zaśmiał się drwiąco.

-No spójrz na mnie. Miałem się tu ukryć ale to kurwa teraz niemożliwe. Prawdopodobnie będę musiał opuścić szkołę. Ojciec mnie znajdzie wszędzie w tej formie, a ja nie mogę tego zmienić. - Powiedział . Miał jednak nadzieję, że tu zostanie.

Gwizdnął, co oznaczało współczucie.
-Noo, niezłe bagno. Cóż, ja o moim ojcu nie muszę-na szczęście-tak mówić. Chociaż, ja wdepnąłem jeszcze gorzej. Starzy "przyjaciele" z rozkazu pewnego gościa ciągle mnie ścigają i grożą mi śmiercią. Dzisiaj natknąłem się na kilku z nich. Oczywiście zabiłem obydwóch. Pamiętasz tamtego faceta, który wyciągnął mnie z pizzerii, jak razem gadaliśmy przy stoliku? On właśnie jest jednym z nich.-zaśmiał się gorzko.-Dziś przyjaciel, jutro wróg. Uwierzyłbyś w coś takiego?

-Uwierzyłbym. Sam miałem podobną podczas mojej podróży po świecie. - Powiedział wstając i nerwowo kręcąc się po pokoju.

Natsu uśmiechnął się gorzko. Rozumiał sytuację współlokatora. Aż za dobrze.
Po chwili wcisnął przycisk przewijania. Popłynęła inna piosenka.

"Todoke, todoke...koori mitai...

Chłopak nie wiedział co ma ze sobą zrobić . Okrążył pokój kilka razy i zwrócił się do chłopaka.
-Przejdziemy się gdzieś? - Spytał.

-Pewnie, że tak. Idziemy...hmm...Byłeś już kiedyś w Tengoku?-spytał Natsu, wstając i podgłaszając sobie piosenkę.

Todoke, todoke, tooku e...-śpiewał w jego słuchawkach uwodzicielski głos jakiegoś piosenkarza.

-Tak byłem ale tylko w zachodniej części miasta. Tam stało się to. - Pokazał na siebie. Uśmiechnął się lekko i ruszył ku wyjściu.


z.t

/NATSU JEST NA EVENCIE ! MUSI NAPISAĆ, ŻE WYSZEDŁ Z POKOJU! \

Natsu wszedł do pokoju. Wyprzedził trochę tym razem Tahiko. Usiadł na łóżku. Włożył walkmana i papierosy do torby, po czym wpatrzył się w drzwi, którymi miał wejść jego współlokator. Na twarzy blondyna zaigrał uśmiech.

Chłopak wszedł chwilę po nim. Przeciągnął się i ułożył się koło niego na łóżku. Przytulił się do jego torsu.

Natsu przytulił go do siebie mocno. Leżąc tak, czuł jego słodki, kuszący zapach. Jakim cudem demon mógł tak na niego działać?...
Przez chwilę nic nie mówił. Nie musiał.

Chłopak zaczął cichutko mruczeć. ~Co się ze mną dzieje? Ja mruczę! - Pomyślał. Był zaskoczony swoim zachowaniem gdyż nigdy wcześniej mu się to nie przydarzyło.

Uśmiechnął się lekko. Wiedział, o czym myśli jego towarzysz. Tuląc go nadal do siebie, szepnął:
-Widzę, że podoba Ci się takie leżenie.

Pokiwał głową.
-Ale ty bardziej. - Powiedział uśmiechając się. Zaczął krążyć palcem po jego torsie.

Mruknął, zachwycony. Uśmiechnął się do niego szeroko.
-Nie zaprzeczę, podoba mi się szalenie to, co teraz robisz.

Uśmiechnął się. W pewnej chwili zaczął go namiętnie całować. W międzyczasie zaczął zdejmować z niego jego górną część garderoby.

Jęknął cicho. Po chwili zaczął oddawać mu pocałunki. Podniecał go każdy ruch, każde muśnięcie skóry towarzysza. Szykowała się przednia zabawa.
Dlaczego on tak na mnie działa? Dlaczego mu się oddaję? Cholera z tym, ważne, że będę szczęśliwy.

Gdy zdjął z niego koszulkę zaczął ssać jeden z jego sutków. Gdy to robił zabrał się za jego spodnie.

Jęknął ponownie, tym razem głośniej.
-Aaaaa...
Nie mógł uwierzyć, że może czuć się tak bosko. Tahiko widać znał się na takich rzeczach.

Chłopak nadal podgryzając jego sutki wyczuł iż jest podniecony. Zaczął masować jego członka przez bokserki.

Teraz już jęczał bez przerwy. Był coraz cholerniej podniecony.
-Podoba mi się to...Nie przestawaj.-szepnął w przerwie między kolejnymi spazmami podniecenia.

Na jego prośbę nie przestawał. W międzyczasie ściągnął jedną ręką swoją koszulkę, a później spodnie. On także był już podniecony. Ściągnął jego i swoje bokserki po czym odwrócił go do siebie plecami i wszedł w niego po czym zaczął poruszać biodrami.