Sala geograficzna.

Zrobił wielkie oczy. To nie zadziała, bo to nie jest zwykła migrena...
-Nie chce... - wlazł pod ławkę i złożył łapki razem - Przepraszam - rzucił jeszcze i po chwili już go nie było.

z.t.

-A ten gdzie zniknął?-spytała lekko zdezorientowana.- No cóż ja chyba idę się przespać. Przez kilka nocy miałam bezsenność. Pa!-powiedziała i machnęła ręką do dziewczyn po czym wyszła z klasy.


z.t.

- Na Boginię, ja tutaj zwariuję przez niego! - wrzasnęła, odchylając głowę w tył i przejeżdżając sobie łapkami po zmęczonej twarzy. Chwyciła mocno kule i spróbowała się podnieść, by skierować się w stronę wyjścia, ale nie ma zamiaru iść za chłopakiem. Ona chciała dla niego dobrze, a już wystarczająco jest zdenerwowana, jak na dzisiejszy dzień, przykro mi bardzo.
- Chodź, nic tu po nas - skinęła głową na Misaki i zniknęła za drzwiami, kulejąc o kulach, czy jakoś tak.

z.t

Ech.. coś się bała że to nie zadziała. O ile osoba którą leczyła odmawiała pomocy energia nie leczyła. Tylko ją zmarnowała. Wzdychnęła. No nic. Poszła śladem Shizu i wyszła z sali.
z.t

Powolnym krokiem weszła do sali na czterech białych łapkach. Popchnęła mocno noskiem drzwi, które od razu się zamknęły. Teraz zmieniła się w człowieka. Podeszła do swojego biurka i wyjęła parę kartek z szuflady. Zaczęła pisać jakieś wypociny, a następnie szkicować jakieś plany... plany? Nie wiadomo co to konkretnie było. Zapewne plany wycieczki dla wszystkich klas. W końcu została wychowawczynią... Ech, ciężko, ciężko...
Wreszcie skończyła. Poskładała wszystkie dokumenty i z powrotem wsadzając je do szafki na kluczyk. Przez chwilę jeszcze trochę posiedziała myśląc nad... i znowu. Pewnie nad tymi wszystkimi obowiązkami, jakie od tej pory nad nią spoczywają. Znowu wstała i podeszła do stojaku z mapami. Wyciągnęła mapę polityczną całego świata i zawiesiła ją zamiast mapy fizycznej. Teraz będzie im trochę łatwiej odpowiadać. Chyba.
Teraz zabrała się do ustawiania ławek. Nawet najmniejszy kąt źle ustawionej ławki nie dawał jej spokoju. Była dokładna. Za dokładna. W końcu wszystko było ustawione podług jej myśli.
Oparła się o biurko. "Tak... wycieczka. Ale dokąd? W tereny nieznane? Niee, bo jeszcze ich pogubię" - zaśmiała się w duchu - "Ale poczekamy jeszcze trochę. Niech zasłużą sobie swoim zachowaniem". Tak myśląc podniosła lewy kącik ust do góry. W tym momencie przypomniała sobie, że miała jeszcze coś sprawdzić. Wyszła, zamykając salę kluczem.

z.t

Chłopak po paru dniach obudził się wow.
-Żaden idiota mi nie pomógł, ugh.. -jęknął do siebie i podniósł tyłek z krzesła. Rozejrzał się, poszukując swojej torby, minęło kilka chwil, a wyszukał ją, złapał za pasek czy co to tam było i wyszedł.



z.t