Północna część lasu.

Wbiegła do lasu. Cholera.. Była głodna.. Rozejrzała się dookoła. Orchidea.. Orchidea.. Gdzie to jest..~? Gdy już ją wyczaiła urwała kilka liści włożyła sobie szybko do buzi. Jej oczy z powrotem były bursztynowe. Odetchnęła z ulgą i oparła się o drzewo. Było tak blisko.. Mogła kogoś zabić.. Musi być bardziej ostrożna.

-No dalej, rusz tą dupę głębiej... - warknął na mnie Alex, ta cholera we mnie.
- Spierdzielaj... - mruknąłem cicho i oparłem się o jakieś drzewo. - Mi tu dobrze.
Wpatrywałem się w przyrodę, oceniając, jakie uszkodzenia jestem w stanie zrobić w nocy.
- Eee... Alex... Ktoś tam jest... - mruknąłem, patrząc na jakąś postać opartą o drzewo.
Wytężyłem wzrok.
- Kobieta... Kurde... - wymsknęło mi się z ust.
- To że ty jesteś gejem, to nie znaczy, że ja też! - zabrzmiało to co najmniej dziwnie.
- Jakby się nad tym zastanowić...
- Zamknij się kurna!
Westchnąłem ciężko i starałem się jakoś uciszyć tego idiotę.

Podniosła wzrok. Ujrzała mężczyznę opartego o drzewo. Uczeń~? Nie.. wyglądał bardziej na nauczyciela. Z cichym westchnieniem przymknęła oczy. Nie była tu już sama. Musiała teraz naprawdę bardzo uważać..

Wypadałoby ruszyć się i przywitać. I tak zrobiłem. Podszedłem wolnym krokiem do kobiety.
- Cześć. Jestem...
- A... - już się chciała cholera wtrącić do rozmowy.
- Dastan. Właśnie tak. - ostatnie zdanie mruknąłem dobitnym tonem bardziej do siebie niż do niej. - Też nauczasz w tutejszej szkole?
Nie wyglądała na uczennicę. W każdym razie takie było moje zdanie.

-A no uczę. Jestem Miwako. -odparła podnosząc się spod drzewa. Otrzepała się z kurzu i spojrzała na Dastana. -Czego nauczasz~?-spytała po otrzepaniu się.

Wszedł do lasu rozglądając się za swoimi towarzyszami . Narazie nie widział po nich śladu .Poczekał więc .Wiedział doskonale ,że w lesie takim jak ten stanie w miejscu to najgorsze co może być . Więc ukrył się w koronach drzew przy wejściu aby zaczakać na Hilajou i Yori'ego . Podczas gdy czekał na nich ten las przypomniał mu o jego dawnej krainie . -Ach , Iorweth nie myśl o tym to było minęło teraz musisz się skupić na czymś innym .

Szedł wolno z dłońmi w kieszeni i ledwo widocznym rumieńcem, nawet nie skomentował gestu dziewczyny w kuchni. Rozglądał się wokół za Iorwem, choć nigdzie go nie zauważył.
-I gdzie on jest~?-spytał po dłuższej chwili, wiedząc że Hila idize gdzieś za nim.

Zauważył Yori'ego pod koroną swoich drzew . Postanowił więc wyskoczyć z drzewa tak aby zobaczył jego .
-O Hej ! Musiałem jakoś się ukryć bo tu jest trochę niebezpiecznie .
-Mam przeczucie ,że ktoś nas śledzi od rozmowy w kuchni .

Szła podnosząc wysoko nogi i omijając gałęzie, które wyciągały w jej stronę chude "ręce" w celu zniszczenia skóry na jej nogach. Mimo iż nie czuła bólu fizycznego dla zabawy wciąż ich unikała.
- Nie wiem. Może bawi się z nami w chowanego - uśmiechnęła się dorównując kroku Yoriemu.
Przed nimi pojawił się nagle Iorweth. Odskoczyła do tylu i wpadła na jeden z krzaków.
Szlag.

Spojrzał się na nich ze zdziwieniem .
-Nie chciałem was przestraszyć .
-Mam złe przeczucia .

Odruchowo uniósł ręce w geście obronnym i gotowy był wytworzyć ogień, z czego powstały tylko drobne iskry, gdy rozpoznał znajomego.
-Jak tak pójdzie to zejdziemy na zawał...do prawdy, masz dziwne przeczucia...-jęknął umęczenie i jednocześnie odetchnął z małą ulgą.
-Eh~ żyjesz Hila~?-odwrócił się w jej stronę z malującym się na jego twarzy rozbawieniem.

Wyswobodzając się z objęć krzaka spojrzała chwilę na Yoriego.
- Powiedzmy... I to wcale nie jest śmieszne - odburknęła i spojrzała a swoje nogi.
Za chwilę nie będzie ani śladu...

Zobaczył na jej nogi i stwierdził ,że to jest zwykłe zadrapanie .
-Możemy iść dalej ?

-Hai, hai~ Rzeczywiście to nie jest śmieszne~-zaśmiał się nieco wrednie, po chwili rozglądając się dookoła i spojrzał na dziewczynę pytająco.

- Tak samo jak płakać nie lubię też mieć obrażeń na skórze, chociażby takich małych.
- Shhh... Cicho tam, Yori - trąciła chłopaka w biodro swoim biodrem.

Spojrzał się na obie postacie i sam niewiedział co powiedzieć .
- Czy musicie się kłucić ? Nie można by tego zrobić tak pokojowo ?
-Nie pobijcie się zaraz ...

Zrobiła obrażoną minę.
-Pewnie powiesz zaraz, że to moja wina, co? - skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała z wyrzutem na Yoriego.

-Bo to jest twoja wina~-rzekł do Hily jakby była to rzecz oczywista, a zaraz uśmiechnął się w miarę przyjaźnie.
-Spokojnie, czy ktoś tu się kłóci~?-rozejrzał się teatralnie.-Ja nikogo takiego nie widzę~-dokończył i przeciągnął się z zacieszem na ustach.

Trzepnęła go w tył głowy.
- Właśnie, ktoś się kłóci? To tylko... dyskusja - zaakcentowała ostatnie wypowiedziane słowo.
Miała wielką ochotę rzucić się na Yoriego ale też równie wielka siła ją powstrzymywała.
Hilajou westchnęła cicho i spuściła głowę.
- Pardon - powiedziała równie cicho.

-No już, już~ To były tylko zwykłe żarty~-zaśmiał się i poczochrał jej włosy, po czym żółwim krokiem ruszył trochę przed siebie, z zaciekawieniem oglądając nowe miejsce. Zerknął przez ramie na towarzyszy, jednocześnie zatrzymując się.

Zmrużyła oczy i poprawiła włosy.
- Nie rób tak... - mruknęła i zaraz się uśmiechnęła.

-Ha~ Zepsułaś moje dzieło~-mruknął z udawanym zawiedzeniem.
-Nee~ Irow, przyprowadziłeś nas do lasu po to by narobić hałasu~ Poróbmy coś nudzi mi się~-Nie dobrze. Nuda działała na niego tak, że zachowywał się jak dziecko i nici z jego maski ''Pana poważnego''.

-Hmm sam myślę co by tutaj zrobić . Słyszałem ,że w sercu tego lasu jest jakieś drzewo . Nigdy wcześniej nie widziałem go .
W pewnej chwili zauważyli jezioro . Nie było to taki zwykły zbiornik wody lecz była ona błękitna i mieniła się w słońcu .
-Słuchajcie ,wiecie co to może być ?

- Och wybacz mi, Wielki Panie. Jak mam odpokutować za mój haniebny czyn? - zaczęła bawić się ironią.
-Jezioro? - zmarszczyła nos.