Sala magiczna.

-Prosisz ładnie, ale... co dostanę wzamian? - podszedł bliżej i uśmiechnął się delikatnie.
Stanął tuż przed nią i patrzał na nią z góry. Jest ciekawy co wymyśli, byleby tylko dostać tą małą roślinkę.

Że co?! Najpierw bezczelnie zabrał jej potrzebny, najważniejszy składnik, a teraz coś od niej chce? No co to za logika...
-Ee... A co być chciał? - skrzyżowała ręce na piersi, składając książkę przy tym, ale palcem przytrzymała sobie dobra stronę.

Przyglądał jej się z wielkim smilem na ustach. Słysząc jej pytanie, nachylił się i szepnął do ucha:
-Czekam na twoją propozycje, Shi-zu...
Wyprostował się i oglądał jej reakcje. Właśnie zaczynało być ciekawie....

Przeczesała ręką włosy, zamyślając się na chwilę, po czym zarumieniła się i pocałowała go w policzek i spuściła się lekko głowę w dół.
-To.. już, mogę? - spytała cicho, wystawiając rączkę.

No tego to się nie spodziewał. Pod wpływem jej dotyku po prostu znieruchomiał. Oddał jej roślinę.
-Jeśli mam dostawać całusy za każdym razem, to chyba nie będę ci już niczego dawał po dobroci...- powiedział do siebie w nadzieji, że Shizu tego nie usłyszy.

W podskokach i z rumieńcem dotarła do kotła. Odłożyła księgę na podstawkę, po czym związała sobie włosy magiczną gumką, którą zawsze miała na prawej ręce, niczym bransoletkę. Prawie nie patrząc na zalecenia, wrzucała wszystko, co potrzebnie w dokładnej kolejności, mieszając wszystko od czasu do czasu, marszcząc przy tym nieco czoło.

-Skąd wiesz, co powinno tam być? - spytał, podchodząc do niej.
Zajrzał do kotła i zobaczył jakąś ciecz. Zwrócił wzrok na Shizu, która co rusz wrzucała coś do garnka
-Tak się zastanawiam, czy zasłużyłbym sobie na kolejnego buziaka, hm? - spytał, zaczynając oglądać jakieś rupiecie.

-Znam całą książkę na pamięć - odparła spokojnie, sięgając po kolejne rośliny i inne rzeczy. Co chwila mieszała ciecz przez kilka sekund dokładnie, by nic się nie zepsuło. Wrzucając ostatni składnik, z kotła wybuchła fioletowa para, czy dym, co dokładnie odwzorowało jej minę i zaskoczenie w tym momencie. K-kolejny buziak? A to nie za dużo? ... Uch..

Odwrócił się i zobaczył dym oraz zaskoczoną twarz dziewczyny.
-Gotowe już, czy coś nie wyszło, że masz taką minę? - zaśmiał się i podszedł bliżej - Ale zapach... Chociaż nie mogę stwierdzić, co dokładnie się tam znajduje... Marny ze mnie czarodziej, co?

-N-nie, jest wszystko okej - ogarnęła się w momencie i sięgnęła po wolny flakonik i nabrała do niego tajemniczego płynu ostrożnie, by nie poparzyć sobie dłoni. Zerknęła potem na Garima z lekkim uśmiechem, pewnie lepiej idzie mu rzucanie zaklęć.
-Zawsze mogę Cię czegoś tam nauczyć... - zaproponowała niepewnie.

-Z chęcią. - posłał jej promienny uśmiech.
I w tym momencie odpłynął. Wyobraził sobie, jakby to miało wyglądać. On i Shizu w jednym pomieszczeniu. Ona go uczy jak się coś robi, a on udaje głupiego i nic nie rozumie. Eh... Rozmarzyć się można...

Włożyła do kieszeni eliksir. Użyje go po kąpieli, kiedy maść, czy coś tam takiego, będzie już zmyte z tej rany. Wtedy wypije to, co stworzyła, by nie zakłócić działania eliksiru, bo jest takowe prawdopodobieństwo, że zmiesza się z działaniem maści, i bum! Nie uda się.
-To kiedy zaczynami? - zaśmiała się, podchodząc do księgi, zamknęła ją - I w sumie można się zbierać.

-Jak na mnie to w każdej chwili. Podaj czas i miejsce, a będę gotowy. - stanął na baczność, wypiął pierś i zasalutował. Niekoniecznie pasowała do niego powaga, jaką miał wymalowaną na twarzy. Nie mógł się jednak powstrzymać i wybuchnął szczerym, niepohamowanym śmiechem.

-To może zaraz i mój pokój? - zaproponowała, jakoś tam dochodząc do drzwi wyjściowych. W sumie chciała usiąść w spokoju, a nie miała nic przeciwko nauczeniu go czegoś nowego i w ogóle, więc... No, zaproponowała i ma nadzieję, że on to przyjmie.

-Okej. - uśmiechnął się szeroko - A skoro nie wypiłaś jeszcze eliksiru, to znowu cię zaniose, ale... - zaszedł ją od tylu - teraz ty wybierasz jak chcesz iść. Na rękach, czy na barana? - powiedział prosto do jej ucha z szerokim uśmiechem.

Zrobiła się lekko purpurowa na twarzy i spuściła nieco łebek, zastanawiając się chwilowo. No i weź tu miej zdrowy rozsądek przy nim... No nie da się!
-N-na rękach? - wybrała w końcu, masując sobie ramię.

-Jak sobie życzysz.
Skłonił się i wziął ją delikatnie na ręce. Spojrzał na nią i uśmiechnął się szeroko. Jak ja lubie sprawiać, że ona się czerwieni... Zaśmiał się pod nosem.
-Ale ty prowadzisz, bo ja nie wiem, gdzie mieszkasz.

z.t. z Shizu