Łąka.

Gdy złapała go za dłoń i wyznała te przecudne słowa, po prostu się odchylił nieco do tyłu. I przywiódł naturalnie na twarz minę typu: 'Co mi tu mała za kity wciskasz?' Zerknął nieśpiesznie w stronę skąd przyszedł i mniej więcej odwrócił łeb na północ, gdzie zmierzał. Tam gdzieś musiał być akademik. Westchnął nieco umęczenie, jakby się wahając.
- No dobra, dobra. Zostanę. - Odparł, ściskając lekko jej rękę. Jakby był takim niewinnym chłoptasiem, mógłby się zarumienić w tym momencie. Jednak nim nie był. Ta pinda śmiała podnieść na niego dłoń i jeszcze prosiła go o pozostanie! Pff, niechaj zna łaskę pana. Przeczesał drugą dłonią swoje blond włosy, wpatrując się uważnie teraz w jej oczy. I co teraz zrobisz dziewucho? Jesteś o-s-a-c-z-o-n-a.
- Poznałaś już tu kogoś? Zalofciałaś się? Podobno jest to tutaj popularne. - Odrzucił łeb do tyłu, prychając lekko.

Uniosła brew do góry poczym spojrzała w niebo. Fajnie.. temat poznań ,znajomości, czuły punkt. Sssssssss.. wredne dziecię. Już chciała się odgryźć,cięta riposta w gardle siedziała jej niczym kula, która nie chciała ruszyć ani w tę, ani w drugą stronę. Kaszlnęła starając się zaopanować chęć odgryzienia się i wydęła policzki mrużąc oczęta.
-Poznałam tu zaledwie trzy lub cztery osoby. Mowiłam, że w konfliktach między ludzkich jestem cięka. A to tylko dlatego iż żyłam z nastraszania, przerażania, kradzieży i zabijania.. - ostatnie słowa ledwo co przechodziły jej przez gardło. No ale cóż.. Jak prawda ma być to i jest. Niech blondynek się cieszy. Hmmm.. Jednak.. Coś jej nie pasowało.. Czyżby poczuła jak chłopak uścisnął jej rękę.?Wtf..? Myślała, że od razu ją zabierze czy coś...A tu taki gest.. Dobrze, że się nie zarumieniła. Wtedy by została zdemaskowana. A nie mogła się dać. Powoli zaczynała rozluźniać uścisk, tak, że dłoń mogła sama teraz się wysunąć. Ale czekała na jego reakcje. Uniosła delikatnie kącik ust do góry spoglądając to na chłopaka to na niebo.
-A co do związków i "lofciania " ,odpowiedź brzmi 'nie'. Ani się nie zakochałam, ani z nikim nie jestem.-'Chyba się w nikim nie zakochałam..'pomyślała robiąc kciukiem kółka na swoim kolanie.

Westchnął lekko, po czym puścił obojętnie jej dłoń. Najwyraźniej zbędny był ten gest. Uniósł głowę ku górze i wpatrywał się w niebo, w zamyśleniu. Poszukiwał wzrokiem jakiś zbiorów, punktu zaczepienia. Zaczęło mu się nudzić, przez co pozwolił myślom gnać. Winien projektować teraz nowy budynek, skoro ma wenę. Może ktoś w ludzkim świecie dojrzałby go i zatrudnił. Byłoby miło.
- Heh, umiesz bardzo pięknie się zaprezentować. Nie wiesz, że ludzie najpierw wyciągają te ładne rzeczy...? - Odparł spokojnie, unosząc wysoko brwi. Spojrzał na nią kpiącym wzrokiem, a jego usta ułożyły się w delikatny uśmiech. Może lekko pobłażliwy. Nie wyglądała na taką, co mogłaby wymusić od kogoś chociażby piątaka...

Kaszlnęła rumieniąc się lekko. Że co proszę? Zmrużyła oczy by lepiej się przyjrzeć chłopakowi. No jasne.. Kolejny kpiący sobie z niej chłoptaś. Cudnie.. Pięknie. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i zmierzyła chłopaka wzrokiem. Nachyliła się nad nim wpatrując się mu głęboko w oczy.
-A wiesz.. że nie lubię jak mi się wytyka?-spytała tykając go złośliwie palcem w żebra. Jej dolna warga zaczęła drżeć,a wokół oczu pojawiać się czerwona poświata. Cholera.. Babo! Uspokój się. Zamrugała nerwowo kilka razy i usiadła na przeciwko niego spoglądając gdzieś w bok. Cudnie.. Załatwiłaś sobie lot w jedną stronę.. POLEGŁAŚ.. Westchnęła cicho nabierając powietrza do płuc i ponownie wlepiła czerwone ślepia w chłopaka. Położyła łapki na jego kolanach mrużąc oczy. Wędrowała wzrokiem po jego twarzy aż w końcu z ust wyrwało jej się nieme i niechciane syknięcie. Pff... no świetnie.. nabrała powietrza w płuca i wypuściła je. Ostatnie, kurwa ,podejście.. Spojrzała na chłopaka z lekkim uśmieszkiem.

Wpatrywał się w nią ze stoickim spokojem. Ojej, nagle się przejęła, tym co powiedział? Wielce ciekawe. Trzeba zwrócić uwagę, iż ta słucha co się do niej gada. Trzeba to zaliczyć do jej osobowości. Westchnął lekko, mrużąc oczy. No i co teraz? Miał przeprosić? Chyba we śnie! Uśmiechnął się teraz szerzej, łobuziersko. Wtem poczuł jej dłonie na swoich kolanach. Przechylił lekko głowę, przeżywając lekki szok. O co kaman? Teraz się wpatrywała w niego jak krowa na malowane wrota. Widział, iż ledwo powstrzymuje gniew.
- Ojej, wyglądasz tak słodko. - Mruknął cicho, szcząc ją dalej tym kpiącym spojrzeniem. I teraz uśmiech, hę? Bardzo nieładnie. Nie łatwo grać z mistrzem. Pochylił się nieco, bo wcale nie musiał za daleko, skoro ona była tak blisko. Pocałował ją. Tak z dupy, ciekaw jej reakcji.

Słysząc jego słowa, nie chciało jej się z deczka wierzyć. Ona słodka? Kurwa.. Jakieś żarty czy co?! Wywróciła oczami nie chcąc juz słuchać tych bredni o sobie. A tu nagle plask. Pocałował ją. Kurwa.. Jakaż była ciekawa jej reakcja.. Otworzyła jedynie szerzej oczy i kaszlnęła w dłoń. Cholera.. Tego się nie spodziewała. Na jej twarzy zawitały małe rumieńce. No świetnie.. Cudnie.. Plus czerwony ryj do tego.. Kurwa.. Wspaniale.. Zamrugała kilka razy by się ocucić.
-A to za co..?-mruknęła niby od niechcenia zaszczycając go swoim spojrzeniem. Mogła patrzeć teraz kurwa nawet w niebo, ale nie.. Ona musiała na niego patrzeć.. głupia baba. Juz miała sobie przylać z liścia.. Ale nie przy nim.. Jak tylko wróci do pokoju będzie biła głową w ścianę, za to ,że jest tak tępą osobą. Tymczasem spojrzała jeszcze raz w oczy chłopaka po czym westchneął cicho. Nic nie czaiła.. Kurwa.. Albo była tępa, albo była tępa.. Innego wyjścia nie było.. BYŁA TĘPA.

Miał ochotę się roześmiał szaleńczo, niczym czarny charakter w jakiejś kreskówce. Przecie jego ofiara zareagowała podręcznikowo. Teraz świetnie wiedział, że mógłby ją tak męczyć. Jednak nie był tak znowu od razu okrutny. Uśmiechnął się tylko w typie 'Ja coś wiem, a ty nie'. Po czym spojrzał leniwie na jej dłoń, która aktualnie dalej leżała na jego kolanie. Przecież w drugą cherlała, czyż nie? Następnie przewrócił oczyma, wypuszczając gwałtownie powietrze z płuc.
- Za co? A bo lubię cmokać wściekłe, słodkie panienki. - Odparł, dodatkowo unosząc łapkę, jakby wymawiał jakiś argument. Możliwe, iż sam się przekonywał. Nie, nie było szans.
- Albo robię to złośliwie. - Odparł rozbawionym tonem.

Westchnęła cicho lekko przymykając oczy. Fajnie.. Czyli jest ofiarą jego męczeństwa..? No przynajmniej coś robiła.. A nie .. siedziała na dupsku i patrzyła się bezcelowo w ścianę jak 3/4 ludzi. Położyła swoje dłonie na kolanach po czym uniosła powoli wzrok na chłopaka. Co on też miał zamiar z nią, cholera jasna zrobić. Nie będzie okazywała strachu. Jeszcze pomyśli iż jest słaba.. Nie.. On JUŻ zapewne tak myśli.. Tępa baba.. I kolejna wzmianka o wściekłych i słodkich pannach, czy ona była słodka? Z jej strony nie. No bo co jest słodkiego w granatowowłosej dziewczynie z czerwonymi jak krew oczami? Hę? Ja się kurwa pytam.. WHY?! Why You God... Nie dość,że ekhem.. Brzydko się nie wyrażę.. Że Chłoptaś sobie z nią poogrywał to jeszcze czuła się lekko przerażona. No bo nie umiała czytać w myślach, ani odgadywać uczuć. Więc nie wiedziała co zrobi za moment albo jakież są jego niecne plany. Wzięła głęboki wdech i wydech po czym zebrała się na krótkie :"Aha" i "Rozumiem". No bo co miała powiedzieć w takiej sytuacji? A no nie wiedziała i nie chciała raczej wiedzieć.

Zsunął powoli, z widniejącym rozbawieniem na mordce, jej dłoń na ziemię, po czym delikatnie poczochrał jej włosy. Tak z dupy, lubił sobie pomiziać zwierzątka. Za uszkiem, po główce. Czasem po brzuszku. Lily przypominała zwierzątko. Takiego pieska. Mógłby ją teraz przytulić tylko za wygląd. Już po kilku minutach stwierdził, iż ma zabawną osobowość. To tylko dodawało plusów do jej puli.
- Uhm, aha, rozumiem. Ambitnie. Tylko nic nie wnosi do rozmowy. - Uniósł brwi, wzruszając ramionami. Następnie zmienił pozycję, siadając na piętach, więc teraz sporo przewyższał ową istotkę. U... Świetnie. Będzie mógł teraz spoglądać na nią jeszcze bardziej z góry. Zamrugał oczyma. Skoro tak zareagowała na tylko pocałunek, to co teraz będzie...? Ano męczenie.
- A mogę cię przytulić? - Uniósł oczy ku niebu, wyginając delikatnie kąciki ust.

Uniosła brew do góry. Czuła się jak jakieś zwierzę.. Maltretowane przez czarodzieja.. No nic dodać, nic ująć. Chłopak lubił ją dręczyć. Nieźle wpadła.. Z cichym westchnieniem spojrzała na niego. Teraz jak tak stał na palcach.. cholera.. jakiż on wysoki.. no nic.. bywa. Rzuciła okiem na jego koszulkę tak od se. Słysząc jego pytanie,a raczej prośbę skinęła głową.
-Pewnie.. Tulaj ile chcesz..-odpowiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy. Jeśli ma ją dręczyć,to niech to robi. Jej to nie przeszkadzało. Tylko, żeby nie przegiął. Bo poniosą ją nerwy i miła dziewczynka zniknie gdzieś w otchłani.

Mruknął coś pod nosem. Przez chwilę w jego oczach było widać zdumienie, ale zaraz się uśmiechnął szeroko i otulił ramionami. Przyciągając ku sobie. Niechaj sobie nie myśli, że będzie się nachylał. W ten oto sposób był podpórką. Zaczął się bawić jej puszystymi włosami, podnosząc je kosmykami ku górze. Może chciał ją wkurzyć. Albo fascynował się włosami. Nie, nie, nie. Prędzej jarał się oczami. Tak, cudne odzwierciedlenie duszy.
- Czemu siedziałaś tu tak sama? - Odparł po chwili, odgarniając jej z twarzy taban włosów. A bo co innego? Uniósł łeb ku górze i spojrzał na niebo. Teraz trzeba tylko zrobić ją w konia.

Gdy poczuła,że ją przytula uniosła łepek ku góry. Chłopak był nadzwyczajnie ciepły. Nie mogła zaprzeczyć.Jednak zdziwiła się nieco czując jak zaczyna się bawić jej włosami. Co on do cholery chciał zrobić? Jak miała też reagować? Skoro raczej w takich sytuacjach nigdy się nie znajdowała. Westchnęła cicho i spojrzała na twarz blondynka.
- Czemu? A no bo jak już Ci mówiłam, trudno jest mi zawierać kontakty między ludzkie i znam tu naprawdę nie wiele osób. -przypomniała chłopaczkowi i puknęła go w nos uśmiechając się lekko. Spojrzała w niebo doszukując się gwiazdy polarnej.

Wpatrywał się w nią dziwacznie. Co ona ma z tym tykaniem nosa? Jakiś fetysz, czy co? Zmarszczył nos, jednocześnie mrużąc dziko oczy. Niczym wolne zwierzę. Dzikie zwierzę. Wyczuwał, że dziewczyna jest zestresowana. Miał ochotę ją jebnąć w łeb. Albo roześmiać się niczym szaleniec. W końcu chciał takiej reakcji, czy nie? Sam już nie wiedział.
- Skoro tak... To może herbatki? - Odsunął się od niej stopniowo, po czym na jego dłoni pojawiła się taca z całą zastawą. Musiał przyznać, że to mu się udało. Dzbanek i filiżanki wyglądały jak porcelana. Zerknął na mrówkę, która przechadzała się aktualnie po jego udzie.

Uniosła brew do góry przyglądając mu się bacznie. Herbatka? U dziadka? Taka z ciasteczkami i cukrem? Wtf? Wgl skąd mu ten pomysł przyszedł do głowy, hę? No ale widząc jego gest poczuła lekką radość. A czemu? Chuj wie. Przyjrzała się uważnie zastawie, po czym przeniosła wzrok na mrówkę chodzącą po jego udzie.
-Chyba Cię lubi..-zaśmiała się zakrywając usta dłonią. Gdyby tak nie spojrzeć to ona też go chyba lubiła. Ale kazywać tego nie będzie. Jeszcze się źle nastawi i to spieprzy. Zostanie neutralna, o!

Wpatrywał się kolejno w produkty spożywcze, które pojawiały się na tacy. No oczywiście ciepła herbata, ciastko i inne tego typu pierdy, a w tym cukier. Położył to na stoliczku, który pojawił się z nikąd, jak również nagle kocyk pod ich dupami. Złapał mrówkę na palec i położył ją w miarę daleko. Dziwne, takie stworzenie w zimę? Ktoś musiał zbudzić całe mrowisko. Zadrżał lekko. Jakiś idiota. Teraz biedne robaczki zginą w panice. Wprawdzie mógłby to naprawić. Ale po co, skoro nawet nie wiedział gdzie to jest, oraz, czy jakieś stworzenia tam zostały. Marny wysiłek nie warty uwagi. Spojrzał teraz na dziewczynę, która dalej wpatrywała się w jego udo.
- Hm, niekoniecznie. Była po prostu przerażona i przyszła do źródła ciepła. - Odparł spokojnym, może nieco zimnym głosem.

Uniosła brew do góry słysząc jego ton głosu. Czyżby coś mu zrobił? A może ma taki humor? No nic.. Spojrzała na kocyk, potem na produkty jakie czarodziej wyczarował. Herbatka, ciastko.. Hm.. Ale czy powinna brać od nieznajomego? No cholera, przecież znali się jakieś co najmniej 4 godziny {naciągamy rzeczywistość XD}, a tu już, o piknik. No ale też nie ładnie by było z jej strony nie skosić się na te słodkości. Westchnęła cicho odgarniając włosy za ramiona.
- Co racja, to racja..-odparła spokojnie przenosząc powolutku, melancholijnie wręcz wzrok na chłopaka. No bo co mogła takiego zrobić? Hę? Jakoś nie widziała powodu też by się bać jego hokus pokus . No ale wiadomo.. Dziewczynka po prostu była naiwna.. Zbyt naiwna..

Naiwna...? Kurwa, autor jest oburzony. Chyba powinna powiedzieć wszechwiedząca. Bo skąd niby miałaby wiedzieć, że z dzbanka nie wypełznie tarantula? Wcześniej jakoś magicznie wyczuła jego podstęp. Teraz winna być niepewna, aczkolwiek tu nagle mu zaufała! Czarodziej zmrużył podejrzliwie oczy, jakby teraz planowała oblać mu nogi wrzątkiem. Sam oczywiście nie narzekał i wziął sobie kawałek ciasta. Magia... Winna uczynić go leniwym, chociaż wcale tak nie jest.
- Twoja wypowiedź wielce mnie zainteresowała i nasunęła miliony pytań. - Odparł grzecznym tonem, chociaż od razu słychać było w nim sarkazm. Faktycznie, teraz mógłby ją zasypać pytankami, ale niekoniecznie związanymi z ich, powiedzmy, rozmową.

Uniosła lekko zdezorientowana brew. Milion? Nawet na gugol mogła by odpowiedzieć. Skrzyżowała łapki na klatce piersiowej przyglądając się bacznie chłoptasiowi. Czyżby wyczuwała sarkazm? No nic.. Westchnęła cicho odchylając łepek do tyłu. Ależ śliczna pogoda. Ciekawe jaka będzie jutro.. No nic. Wyprostowała się i nalała do jednej z filiżanek herbaty, która była w czajniku.
-Chcesz?-spytała po chwili trzymając wciąż w dłoniach naczynie. Będzie miała obronę przed jakimiś jego wybrykami, o! A tego mogła się spodziewać.

Uniósł brew, po czym odebrał jej filiżankę i upił łyk. Wbił wzrok w kawałek ciastka, które sobie nałożył. Okey, czyli teraz. W myśli zaczął szeptać. Uśmiechnął się szeroko, po czym powoli zjadł ciasto, i wypił spokojnie herbatę. Zerknął w bok, po czym zaczął bawić się kosmykiem swoich włosów.
- Okey... To my się jeszcze zobaczymy. - Uniósł na nią wzrok, po czym jego usta rozchyliły się w kpiącym uśmieszku. Wtem mruknął na głos ostatnie słowo zaklęcia i zniknął. W pełnym tego słowa znaczeniu. Został po nim tylko złoty proch.


z.t

Dotarła na łąkę. Co prawda miała zacząć swój trening, ale za zimno byłoby zaczynać jakiekolwiek ćwiczenia. Tak więc zaczęła przechadzać się. Łąka wygląda teraz jak śnieżna pustynia, coś w stylu Antarktydy. Mm, bajecznie. No, ale ta pustynia nie była oczywiście całkiem opustoszała. Gdzieniegdzie było widać zamarznięte gałązki krzaków. Latem musi być tu cudownie... Ale teraz też widoki są niczego sobie. Zaczęła obchodzić ten krzaczek, gdy nagle coś się w nim ruszyło. Dziewczyna od razu odskoczyła metr od niego. Ale zaraz... Nagle wysunął się z krzaka malutki pyszczek. Zaraz po nim wysunął się i łepek... Króliczka!
- Maleństwo... - rzekła ostrożnie przybliżając się do niego. - Nie bój się... Nie zrobię ci krzywdy.
Królik wyszedł całkowicie z krzaka, gdy ta wysunęła do niego rękę.
- Oj, całe szczęście, że nie zamarzłeś jeszcze.
Wzięła go na ręce, króliczek był šliczny. Cały bielutki, oczęta miał niebieskie. Był dość młodziutki. Na szczęście nie miał złamanej łapki, ani nic. Widać, zaufał jej.
Wsadziła go pod swój płaszczyk, po czym zabrała go ze sobą.

z.t

Chłopak znalazł się właśnie tutaj~ Idealne miejsce do wylęgnięcia się armii Undead'a, zapewne tutaj stoczą bitwę, ogromna ta polana.
-Ohh.. Obyśmy nie napotkali tutaj tych idiotów... No wiesz, nieumarłych, zostali wskrzeszeni, nie wiedzieć czemu, Rolandzie.
~Undead to przecież mistrz nieumarłych, jego imię nawet o tym świadczy.
-Wiem, wiem. -no i stało się, te ścierwa zaczęły wyłazić spod ziemi, ugh~ Spoglądał na tą całą akcję z daleka, znaczy aż tak daleko to nie było, bo jakieś sto metrów, wszystko było widoczne, ponieważ stał na jakimś pagórku.
Akcja zapowiadała się ciekawie.

Chłopak wszedł powoli na polanę paląc papierosa. Jedną z rąk trzymał na rękojeści katany. Od tak po prostu. Było mu tak wygodnie. Wyczuł iż nie jest sam. Rozejrzał się. Zauważył jakąś postać na wzniesieniu. Zgiął lekko nogi i skoczył. Po chwili stał obok chłopaka.
-Ohayo.-Powiedział z lekkim uśmiechem na ustach. Dopiero po chwili dostrzegł, że spod ziemi wychodzą truchła. Kurwa.. Jeszcze jeden nekromanta? Będzie ostro.. Pomyślał.

Spojrzał na nowo przybyłego chłopaka. Znał go skądś, ale skąd? Sam nie wiedział.
-Hej~ -spojrzał na niego, po chwili przeniósł wzrok na hordę nieumarłych.
-Pomożesz mi, czy może sam mam ich wszystkich zabić? -mało to ich nie było, tysiące? Nie.. Setki tysięcy. Undead przyzywa swoją armię, przerażający widok.

Jego twarz przybrała taki wygląd jak na sygnaturze. W ciągu ułamka sekundy wyciągnął katanę i przybrał pozycję bojową.
-To czyjaś armia, czy po prostu ktoś się bawi w nekromantę?- Spytał. Przymrużył oczy. Mało to ich nie było aczkolwiek był pewny, że dadzą sobie radę. W pewnej chwili zaczął płonąć czarnym ogniem. Tak samo jego oręż.

-Dobra, powiem w skrócie. Nie wiem czy mieliście tam w piekiełku na historii, czy może ojczulek opowiadał Ci o kimś takim jak Undead. -spojrzał na niego z powagą.
-Undead to wyklęty żniwiarz, zbuntowany, czy jak tam chcesz. Zwiastuje koniec świata, więc jeśli go nie zajebiemy to.. Po nas. To jest jego armia, znaczy.. Jakaś jedna setna całej armii, więc.. -uśmiechnął się, zakładając słuchawki na uszy, były to czarne Beats'y. Co najlepsze były one ulepszone, w odległości 10m można było usłyszeć muzykę lecącą w nich, oczywiście nie przeszkadzało to mu, wręcz przeciwnie. Hideki dzięki temu słyszał muzykę dokładniej. Na prawym przedramieniu, a mianowicie w części wewnętrznej widniał tatuaż czaszki przebitej mieczem. Standardowo z prawej dłoni, jak i oka ulatniał się czerwony dym, a w oku widniały wskaźniki linii dźwięku.


/Piosenka https://www.youtube.com/watch?v=cQqZtvpK7bM /