Łąka.

// Ja tylko wyrażam swoje zdanie, Agusiu x3//

Z uwagą słuchał jej słów. Może by się znowu udało... Ale tylko może. Warto spróbować.
-A co ty na to, żebym przywołał ducha tego, o którym przypuszczasz, że jest twoim rodzicem i byś się po prostu spytała? - zaproponował.
Miał wielką nadzieję, że ona się zgodzi, ponieważ również chciał jej pomóc. Tylko dzięki niej może teraz normalnie iść przez życie, nie obwiniając się o nic, więc chciał, by Shizu też poznała prawdę.

/Wiesz... Ja ją pocałuje z chęcią, ale ona pewnie ucieknie, więc wolę nie ryzykować. XD\

Westchnęła, uciszając go gestem dłoni.
-Sęk w tym, że prawdopodobnie sama Bogini Elfeis jest moją matką - ojej, tak się teraz wypłakała, że aż w oczy jej sucho i niewygodnie. Zamrugała parę razy, po czym dodała:
- W dodatku zaszczyca nas jeszcze swoim życiem, więc jej tutaj nie przywołasz - uśmiechnęła się do niego lekko, pocierając sobie ramię z nerwów. Na razie nie chciała jeszcze znać tej prawdy, bo co by się z nią stało, jeżeli musiałaby po niej przejąć władzę? Co to, to nie!

-Czyli nie mam jak ci pomóc... - stwierdził ze smutkiem w głosie - No trudno... Etto, a tak wogóle, to czy wywoływanie duchów nie jest przypadkiem zabronione?
Dopiero teraz to sobie uświadomił. Niby wszystko fajnie: spotkał ojca, pogadał, przytulił. A teraz może mu się za to nieźle oberwać.

-Nie wiem, wiesz? - sama zaczęła się nad tym zastanawiać - Niby PODOBNO dyrektor wrócił i jest w szkole, ale może przymknie oko na ten incydent - wyszczerzyła się do Garima, oplatając sobie zmarzniętą szyję szalikiem, który i tak był zimy, ale trudno, jakoś musi wytrzymać.
-Miejmy nadzieję, że teraz jest zajęty i nie używa swojej kryształowej kuli - zaśmiała się, pocierając rękoma nogi. Klęczała na śniegu dość długi czas i czuła, że jak wstanie, od razu wyląduje z powrotem na ziemi.

-Też mam taką nadzieję... - zmartwił się, ale po chwili znowu się uśmiechnął - Najwyżej dostanę jakąś karę. Wracajmy już do akademika, bo się rozchorujesz...
Ściągnął z siebie kurtkę i zarzucił jej na ramiona, po czym wziął ją na ręce idąc w stronę szkoły.
-Później pomyślimy, co z tobą zrobić. - uśmiechnął się.

z.t. z Shizu

Przedzierając się przez zasypany las śniegiem dotarła do łąki. Blask księżyca oświetlał cały obszar, a płatki śniegu mieniły się w oczach. Znalzła sobie wygodne miejsce pod drzewkiem wpatrując się w księżyc.. pełnia.. najwspanialsze stadium księżyca. Pięknie wyglądał. Zamrugała kilka razy oczami oświetlając czerwonym światłem całą łąke tak jak i okolice za drzewami. Wyciągając się pod drzewem wbiła nogi w śnieg usadawiając się wygodnie.

Przechadzał się tak między drzewami, gdy zobaczył czerwony blask. Co to kurwa? Kosmici? Pojebany dzieciak z neonówkami? Pff. Zaciekawiony w miarę tym niecodziennym zjawiskiem, przyśpieszył nieco kroku. Nadymał poliki, kryjąc się przez moment za drzewem. Wtf, nikogo nie widział. Wyjrzał powoli zza swej kryjówki, szukając źródła tego światełka. Chrumknął z niezadowoleniem, gdyż musiał się jeszcze zbliżyć, by coś zobaczyć. Pokonał jeszcze kilka metrów, znajdując się w zasięgu czerwonego światełka. Uniósł te blond brwi, gdy spaczył dziewczynę pod drzewkiem. Nie mógł jednak na nią patrzeć długo, a przynajmniej na twarz, bo zbyt mocno świeciło. Zerknął na księżyc. Psss, wilkołaki uwielbiają księżyc. Nie bez potrzeby nazywa się je Dziećmi Księżyca. Wyszedł luzacko na polanę i podszedł do dziewczyny, zasłaniając oczy łapką.
- Hello, świeci-dziewczynko. - Odparł bez jakiegoś przejęcia.

Uniosła wzrok mrugając kilka razy,a jej oczy przestały świecić. Chwila.. Kogo nam tu wiatr przywlókł ? Ten sam blondynek, którego spotkała w sali muzycznej. Ah~ ta jego gra na skrzypcach.. Naprawdę ładnie grał. Uśmiechnęła się lekko do chłopaka klepiąc miejsce obok siebie pod tym drzewkiem zachęcając go do usadowienia się we wskazany przez nią miejscu. Mimo iż była zima i wszędzie był śnieg, pod tym drzewkiem ,pod którym siedziała nie było śniegu. A czemu? Bóg jeden wie. Westchnęła cichutko zbierając się na przywitanie.
- Yoo ~ Akihito.. - Ha! Pamiętała jego imię. Kolejny plus. No no.. Dziewczyno.. Nie powiem.. Masz pamięć..Zazwyczaj od razu zapominała imion, bo sadziła, że nie spotka ni razu już tej osoby. Lecz gdy trafiła do Teikou musiała zapamiętać imiona gdyż no.. Co by sobie pomyśleli o niej gdyby ta zapomniała ich imion czy ulubionego koloru.. Wlepiła na moment wzrok w blondyna po czym przeniosła go na śnieg leżąc pod jej nogami. Odgarnęła wpadające jej do oczu kosmyki włosów wkładając potem ręce do kieszeni.

Nim się znowu obejrzał, był oślepiony teraz brakiem światła. Musiał chwilę poczekać, aż znikną jasne plamki. Minęła kolejna sekunda, nim odzyskał pełną widoczność. Zobaczył, że klepie koło siebie ziemię, jakoby zapraszała pieska koło siebie. Uniósł sarkastycznie brewkę, po czym machnął na śnieg koło siebie. Stopniał natychmiast, a zielona, zdrowa trawa była sucha. Usiadł wygodnie, rozglądając się po polance. Nikogo tu nie było? Ach... chyba już tu wcześniej był... To chyba był ten duch. Pff.
- Czym ty jesteś, że tak świecisz? Żywiołak jakiś? - Podrapał się w blond czuprynę, nie myśląc zbyt wiele. Nie pamiętał, by znał jakieś takie stworzenie z treningów u wuja. Może to była jakaś wiedźma? Nie wyczuł od niej Takiej mocy magicznej.

Uniosła brew starając się powstrzymać sarkastyczny tekst. Odchrząknęła zakrywając sobie usta dłonią i siadając po turecku. Spojrzała na blondyna i zebrała się na odpowiedź.
-Jestem człowiekiem cienia.- odparła beznamiętnie zwracając wzrok ku niebu. Uniosła dłoń jakby chciała złapać unoszący się księżyc. Wtf..? Zamrugała kilka razy by się ocucić i opuściła rękę zwracając wzrok na chłopaka. Jej oczy przykuły jego złote oczy? Takie jakby bez końca. Zamrugała kilka razy wzdychając cichutko i zanurzając palce prawej dłoni w śniegu.
- A ty kim.. jesteś..?-spytała po kilku długich i bolesnych chwilach niezbyt pewna czy powinna się o to pytać.

Przechylił lekko głowę w bok. Zbadał ją wzrokiem, szukając jakiś łusek, rogów, czy czegoś tam jeszcze. Y... Człowiek cienia? Na pewno nie słyszał o czymś takim. No może jakieś nędzne, ludzkie grupy szatanistów, ale nic poza tym. A może sobie z niego kpiła? Jego usta ułożyły się w idealny łuczek, ukazując tym białe ząbki w lekko sarkastycznym uśmieszku. Coś jej nie wierzył.
- Człowiek cienia...? - Odparł z namysłem. - A ja jestem Czarodziejem z krainy Oz.
Odparł wyjątkowo z poważnym wyrazem twarzy. Pomimo tejże kpiny, zainteresował się kwestią samej rasy. Czyżby się ukrywała? A jak tak, to po co? Chyba wszyscy tu mogli być. Od dzieci nieba, po wampiry. A może nie? Hehs, albo to jakiś szpieg, czy co. A może... nauczycielka?! Zagryzł delikatnie wargę. Nie wyglądała na kogoś, kto mógłby czegoś uczyć. Poza tym, chyba umiała tylko coś z fletem zdziałać.

-Tak. Jestem człowiekiem cienia. Dziwna rasa ale.. mamy swoje zalety. Nie jest nas zbyt dużo, ale kilka osób takich jak ja na pewno się znajdzie.- odparła unosząc wzrok ku niebu. No co? Mówiła prawdę. Nie umiała kłamać. A nawet jeśli by chciała skłamać to by jej to nie wyszło. Prawdę mówiąc Lily była bardzo uczciwą osobą. Może i na taką nie wyglądała.Zciągneła brwi przyglądając się gwiazdom na niebie. Małe, świecące, nikomu nie zawadzające. O taka chciałaby być. Zwróciła wzrok ponownie na chłopaka. Przyjrzała mu się uważnie. Dla udowodnienia swojej rasy rozpłynęła w połowie swoją lewą rękę. Ha! Teraz nie będzie mógł mieć żadnych wątpliwości. Spuściła wzrok na śnieg wzdychając cichutko i podkulając nogi do klatki piersiowej. Obiałę je ramionami i oparła podbródek na kolanach.
-Czarodziej.. powiadasz.. A umiesz coś oprócz gry na instrumentach?-spytała kąśliwie uśmiechając się szeroko i spoglądając na niego z lekkim sarkazmem w oczach. Chciała sprawdzić jak zareaguję na tą jej bardziej chamską stronę.

Zaczął się bawić kosmykiem swoich włosów, kiedy mówiła o swojej rasie. Pomimo wyglądu obojętnego - wszystko kodował w tej łepetynie. Zerknął w dół, ku ziemi, patrząc uważnie, jak trawa podnosi się powoli do pionu. Gdy skończyła tą fascynującą przypowieść, oraz rozmazała swą łapkę... Nadal jej nieco niedowierzał. Przecież tak mógłby zrobić obojętnie jaki zmiennokształtny. Prychnął cicho na tą jej obelgę. A to co przed chwilą zobaczyła? To błyskawiczne stopienie śniegu? Zmrużył lekko oczy, wbijając teraz wzrok w te jej krwiste ślepia. Pewnie tylko go sprawdzała.
- Oczywiście, wiele rzeczy. - Mruknął wyjątkowo łagodnie. Mógł ją teraz zjechać, jaka to ona była ślepa. Ach, niechaj jej będzie. Może wyjdzie z tego dialogu coś ciekawszego.

Uniosła jedynie brwi do góry mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem. Nie wierzy w jej rasę? Ona ma to w dupie. To co zauważyła,czyli topniejący śnieg nie zrobiło na niej większego wrażenia niżeli jego gra na skrzypcach.Bawiąc się koniuszkami palcy trawą uniosła wzrok na chłopaka. Dopiero teraz zauważyła,że wpatrywał się w jej oczy. Cholera jasna.. co on chce zrobić? Po jej ciele przeszyły niepohamowane ciarki. Zamrugała kilka razy oczami starając się odgadnąć cel chłopaka. Kurwa.. Orzech nie do zgryzienia. Prychnęła cicho przeciągając się pod jakże zacnie ośnieżonym drzewem. Położyła się na brzuchu przodem do chłopaka podpierając podbródek na dłoniach.
-A pokażesz mi coś jeszcze?-spytała z lekkim uśmiechem na twarzy. Już nie chciała zgrywać złej dziewczynki. Wolała być tą miłą. Ale rzeczywiście.. w jej żyłach płynęła chamskość i sarka styczność, której czasami nie dało się pohamować. Puknęła chłopaka palcem w nos śmiejąc się w duchu, a uśmiechając do blondynka. Jak zareaguje? To się okaże.

Kurwa, co to jest? Nagle obserwowany obiekt się poruszył. To żyje! I się rusza. Jak i mówi, przekonał się zaraz, gdy wymówiła pytanie. Zmrużył oczy jak chińczyk, analizując jej słowa. Co mógłby pokazać? Wszyystko. Ale po co go pomacała? Odsunął się błyskawicznie. Może miała jakieś moce związane z dotykiem? Pamiętał, że spotkał taką syrenę, co samym dotykiem potrafiła rozpalić mężczyznę. Jednak tenże obiekt na taką nie wyglądał. Raczej... Taka sierotka Marysia. No ale bez przesady, chyba miała coś w tej główce, bo śmiała go chociaż poprosić o pokaz. Niech zna łaskę swego pana.
- Zależy co tam chcesz zobaczyć. - Odparł spokojnym głosem, po czym sięgnął po garstkę ziemi i śniegu. Mruknął jakiś rozkaz, te nagle ułożyły się w figurkę lwa. Chwilę później stworzenie siedziało na jej głowie, liżąc jej włosy zawzięcie. Rozpłaszczył dłonie, po czym na jednej ukazała się walka żywiołów, zaś na drugiej pojawiło się pudełko ze straszydłem w środku. Podsunął jej pudełko z lekkim uśmiechem, lecz bez żadnej negatywnej skazy.

Posmutniała lekko widząc jak się odsunął. Zaczęła machać nogami w te i we w te. Lekko zdziwiona była gdy na jej głowie pojawił się jakiś zwierzak i zaczął lizać jej włosy.Westchnęła cicho. Nigdy żadne zwierze jej tak nie potraktowało.Po chwili jej oczom ukazało się pudełeczko.Tknęła je delikatnie i niepewnie palcem odskakując na kilka metrów do tyłu. Co to do cholery było?! Uniosła brwi i otworzyła szerzej oczy. Jej dolna warga zeczęła powoli drżeć,a ciało gubić swój główny kontór. Chciał ją nastraszyć? A może ją sprawdzał? Uniosła sarkastycznie kąciki ust do góry zbliżając się powoli do pudełka i chłopaka. Ujęła opakowanie w łapki i zbliżyła się z nim do chłopaka. Podstawiła mu go pod nos uchylając powoli wieczko. Jej oczy zaczęły świecić delikatnie, a wokół nich pojawiła się krwista poświata. Bała się.. A jakże! Ten jego bezbłędny wyraz twarzy.. Aktor jakiś! Co on.. do szkoły aktorskiej chodził?! Ha! Nie z Lily te numery! Uśmiechając się przebiegle otwierała dalej pudełeczko zwrócone do chłopaka. Zobaczymy, co jest w środku. Cwaniaczek.. myśli, że dziewczynka nabierze się na jakieś pudełko. Pfff.. Naiwniak. Spojrzała w złote oczy blondyna. Były naprawdę śliczne.. jakby zamknięto w nich cały wszechświat. Zamrugała kilka razy by się ocucić i ponownie wbiła wzrok w twarz chłopaka przyglądając się jego mimice oraz emocją.

Zabiło mu mocniej serce, gdy tylko zwróciła pudełko w jego kierunku. W jego oczach przez moment odbiła się panika, gdy wbijał wzrok w czarną nicość pudła. Jednak na twarzy nie odbiła się niemalże żadna emocja. Nim zdążył odetchnąć, wymówił zaklęcie-zamiankę. W pudełku zalśniło blade światełko, po czym z pudła wyskoczyły najróżniejsze egzotyczne zwierzęta naturalnej wielkości. Wyglądało to nieco jak w opowieści o raju. Wokoło kotłowały się eteryczne postacie lwów, małp, słoni... Nawet niedźwiedzie się tam znalazły! Zamrugał, rozglądając się po swoim dziele. Zakręciło mu się nieco w głowie.
- I co, zadowolona jesteś? - Odparł kąśliwie. Położył się na ziemi i wbił wzrok tych złotych oczu w niebo, poszukując gwiazd. Były one nieliczne, biorąc pod uwagę zanieczyszczenia i chmury.

Zamrugała nerwowo patrząc w pudełko. Wtf..? Odłożyła je delikatnie na bok i ze spuszczona głową usiadła na kolanach obok chłopaka. Nagle zrobiło jej się jakoś dziwnie w środku. Odchrząknęła zakrywając sobie usta i wlepiając wzrok w chłopaka. Z jej twarzy zszedł uśmieszek, a na jego miejsce weszła lekko smutna minka. Zacisnęła skrawek spódniczki w łapkach ukrywając twarz za włosami. I co miała powiedzieć? Że jej zaimponował, i że jest zadowolona? Westchnęła cicho uchylając delikatnie wargi by coś powiedzieć. No cholera.. Lily.. Mów że! Odezwij się!
-Ł-ładne były te zwierzątka..- z trudem jej przeszło to przez gardło. Przygryzła dolną wargę tak,że poleciała jej krew. Wytarła ja szybko przykładając do ust chusteczkę.

Te 'zwierzątka' zmieniły się w kolorowe chmurki, które potem znikły same z siebie. Przypatrywał się tak ciekawie dziewczynie, która jakoś się nachmurzyła. Wtf, co z nią jest. Najpierw nie daje się nabrać na prosty 'cukierek od nieznajomego', po czym jego płacze. Chyba ma zły dzionek. Usiadł sobie wygodnie, podnosząc się powoli do pionu. Przyjrzał się dziewczynie, co właśnie zasłaniała się tymi włosami. Odgarnął kosmyki ręką, przechylając jednocześnie głowę nieco na bok. Czuł się nie ogarnięty. Bosh, i co on właściwie ma zrobić? 'Hej, jestem tutaj, nie rycz?!' - Jak ci klauni z seriali? Maybe.
- Coś się stało? - Jego usta wygięły się nieco, nadając mu nieco smutny wyraz.

Uniosła powoli wzrok zatrzymując oczy na jego ustach, a potem oczach. No co miała powiedzieć? Westchnęła cicho prostując kręgosłupi wciąż zasłaniając twarz włosami. Niech sobie je odgarnia. Ona się nie da i zasłoni swoją żałosną twarz.
-Nie..nic.. Tylko ugryzłam się w wargę..-powiedziała trzymając chusteczkę. Fajnie.. Poleciało jej tyle krwi, że chusteczka zdążyła nasączyć,a drugiej przy sobie nie miała. Przystawiła palce do ust starając się zatrzymać jakoś to krwawienie. usiadła teraz po turecku. Nie wiem.. Może jej tak wygodniej. Jednak nie zrzucała wciąż wzroku z chłopaka. Oczywiście fakt, że na niego patrzyła ukrywała za włosami. Gdyby widział ,że na niego patrzy speszyłaby się zapewne.

Jednym zamachnięciem ręki śnieg stopniał, na którym zapewne siedziała dziewczyna. Przysnął się jeszcze bliżej, mrużąc chińsko oczy. On również był uparty. Uniósł dwie łapki i zwinnym gestem podtrzymał jej włosy, by zaraz drugą złapać ją za podbródek. Uniósł brwi, wychylając nieco brodę do przodu.
- Masz tętnicę w tej wardze, że tak krwawi? - Uśmiechnął się z przekąsem, po czym uniósł oczy ku niebu, wydąwszy wargi, zastanawiał się nad zaklęciem. W sumie nie miał wielkiej siły w leczeniu, ale to nie wyglądało na nic poważnego. Zamrugał nieco szybciej, mrucząc w myślach dziwną i długą intonację. A w dodatku jak długą! Niech to cholera. Po zakończonym procesie nachylił się ku niej bardziej, wpatrując się w efekt swojej pracy.
- I co? - Podniósł na chwilę na nią wzrok. - Jaką trzeba być łamagą, by przegryźć tak mocno wargę.

Zamrugała szybko oczami. Blisko.. Naprawdę blisko.. Przełknęła cicho ślinę wpatrując się w poczynania blondynka. A no.. tętnicy to ona w wardze nie ma, ale to dość dziwne, że tyle krwi leciało. No cholera wie czemu. Może to coś związane było z jej "rodzicami"? Pieron wie.
-Khu ..Khu... Nie jestem łamagą tylko czasami ze stresu lub z nerwów potrafię niekontrolowanie przeciąć skórę. -odparła cicho. Gdy odsłonił jej twarz zarumieniła się. No co! Świetnie! Ona sobie spokojnie na niego patrzyła a teraz.. to raczej nie możliwe.. Westchnęła cicho odczepiając palce od swoich warg. Co..? Już krew nie leciała? Wtf..? Ten czarodziej jest zadziwiający.. Uniosła delikatnie ,prawie nie zauważalnie,kąciki ust wpatrując się dalej w chłopaka.
- D-dziękuję.. - szepnęła do niego nachyliła się delikatnie nad nim, po czym usiadła w poprzednim siadzie, czyli na kolanach i wlepiła.. cholera.. znowu?! Wlepiła wzrok w oczy blondyna. Były one dla niej niekończącą się zagadką.

Westchnął z ulgą, gdy ranka się zagoiła. Nie był wcale taki dobry w medycynie. Odrzucił po chwili jej włosy i puścił, jednak się nie odsunął. Rozsiadł się wygodnie, masując przez moment zamknięte oczy palcami. Będzie musiał iść za niedługo spać. Nie chodziło o to, że jest zmęczony. Energia, jaką zyskał przez aktywność w lesie, po prostu nie pozwalała jego ciału się zmęczyć. Działo to dość ciekawie.
- To po co się przy mnie stresujesz, albo denerwujesz? Taki okropny jestem? - Odparł spokojnym, wręcz nieco zimnym głosem. Otworzył o czy i położył dłonie na swoich kolanach. Ta szkoła była dziwna. Wszyscy byli jacyś apatyczni. Samotnicy, idioci, albo pierdolce. Chyba on sam zaliczał się do wszystkich tych trzech grup. Jeszcze byli ludzie, co się cieszą bez powodu. Też jest tu ich bez liku. Jednak czego można się spodziewać po szkole dla potworów? Eh...
- To może sobie już pójdę.

-Nie jesteś okropny. Trudno jest mi zawierać znajomości. -Odparła z większym entuzjazmem niżeli wcześniej. Spojrzała na niego starając się uśmiechnąć troszeczkę szerzej. Gdy z jego ust usłyszała, że chciałby sobie pójść jej serce momentalnie zabiło szybciej. Zacisnęła w dłoniach skrawek spódniczki starając się coś powiedzieć. No wyrzucać to z siebie ,dziewczyno! Przecież nie chcesz by sobie poszedł!
-Z...zostań.. Proszę.. -przełknęła ślinę wpatrując się w chłopaka. Na nic więcej nie było ją stać. Jedynie zdołała ruszyć prawą dłonią i dotknąć delikatnie dłoni chłopaka. Była taka cieplutka.. Wyjątkowo ciepła. No co? Lily nigdy nie zetknęła się z chłopakiem ani nie była w większych konfliktach z nimi. Więc nie wiedziała zbytnio jak miała się zachować. Ale też i nie wiedziała jak blondyn zareaguje. Cholera.. byle by go nie spłoszyła.. a nie chciała tego.[center]