10. Pokój Kayeko i Chiyeko.

-Tak czy siak znowu będzie morko.. No bo wiesz.. Prędzej czy później Cię podniecę, no i... -wyszczerzył się.

Wywróciła oczami. Pocałowała delikatnie chłopaka wplątując palce w jego złociste włosy.

Uśmiechnął się, postanowił trochę zaangażować się i jej pomóc. Oddawał jej każdy pocałunek.

Objęła go delikatnie nogami w pasie nie przestając go całować. Wsunęła powoli język do jego ust pieszcząc jego podniebienie.

Powoli lizał dół jej języka. Zapewne łaskotało ją to, ale co tam. Przytulił ją, czuł jak jej serce szybko bije, nawet bardzo szybko..

Z cichym pomrukiem lizała dalej jego język i podniebienie. Teraz wiedziała jakie to uczucie gdy serce obija jej się o żebra. Czuła też jak jej skóra płonie pod wpływem podniecenia.

Chłopak o dziwo nie podniecał się. Może przyzwyczaił się do takich pieszczot~?

Mruczała mu cichutko w usta a jej dłonie powoli zsunęły się na pośladki chłopaka. Język splotła z jego językiem.

Oderwał się od jej ust.
-Wiesz co? Chyba nic z tego, bo ani trochę się nie podnieciłem... -spuścił wzrok.

Westchnęła cicho. Odchyliła głowę do tyłu.- No cóż.. zmuszać Cię nie będę.-posłała mu delikatny uśmiech.

-Pójdę się przejść.. -uśmiechnął się.
-I nie złość się na mnie, proszę. -pocałował ją.

-Nie złoszczę się. -uśmiechnęła się do niego i odwzajemniła pocałunek.

-Taaa, akurat. -wyszczerzył się i podchodząc do szafki złapał za swój sprzęt, który położył na biurku. Z szafki wyjął fioletową bluzę, czarną koszulkę i czarne rurki, wszystko na siebie zaciągnął, założył skaty.
-Chyba przejdę się do lasu..

Skinęła głową. Podeszła powoli do szafy i wyjęła z niej czarne getry,biały sweter do kolan i swoje białe glany. Ubrała się szybko i usiadła na łóżku.- Spoko jeśli chcesz.. to mogę Ci potowarzyszyć.. Ale narzucać się nie będę jeśli nie chcesz.

-Ty... Ty mi w myślach czytasz? -zmrużył oczy.
-Miałem się zapytać czy nie zechcesz mi towarzyszyć..

Otworzyła szerzej oczy. -Nie czytam.. To pewnie zbieg okoliczności.. -uśmiechnęła się delikatnie patrząc na chłopaka.

-Albo, wiesz co? Zostanę w akademiku... A dokładniej zostanę tutaj, nie chce mi się nigdzie chodzić. -nie miał ochoty na bieganie, a dlaczego? Przez jego cholerne zranione ramię.

-Dalej Cię boli to ramię..~?-spytała troskliwie podchodzą do niego. Martwiła się o niego. Nie chciała by stała mu się większa krzywda.

-No... Ale założę, że zrobisz coś z tym, mam rację? -przytulił ją i polizał jej szyje.

-Oczywiście. Postaram się .-przez jej ciało przeszedł ciepły prąd. Wtuliła się w niego i spojrzała na jego ramię.- Zmienię Ci bandaże. - odpowiedziała podchodząc do szafki i wyjmując apteczkę. Wyjęła z niej bandaż, waciki i wodę utlenioną. Polała waciki wodą, zdjęła chłopakowi bardzo delikatnie bandaż i przemyła jeszcze raz ranę. Owinęła jego ramię nowym bandażem.

-Dziękuję, kochanieeee~ Co ja bym bez Ciebie zrobił co? -przytulił ją ponownie, kochał to ciepło, była taka gorąca, wręcz parzyła, ale i tak ją przytulał.

-Oj nie wiem nie wiem..-zaśmiała się i przytuliła do niego. Boże.. Jak ona go kochała. Z jej gardła wydobył się tak bardzo cichy pomruk zadowolenia.

-Pewnie leżałbym teraz w kącie cały we krwi, jeszcze raz dziękuję. -cmoknął ją w nosek przyciskając do siebie.

-Nawet tak nie myśl.-puknęła go palcem w nosek uśmiechając się szeroko. Pocałowała go delikatnie przytulając się do niego.

-Dlaczeeego mam tak nie myśleć? -spojrzał jej prosto w oczy, dosłownie przeszył ją wzrokiem.