Kuchnia.

Wszedł do kuchni z ręcznikiem przewieszonym przez szyję, lecz kiedy zobaczył faceta stojącego przy stole, od razu w nim się zagotowało, a ręcznik spadł na podłogę. Szybkim krokiem podszedł do niego i nie zwarzając na jego towarzyszkę, walnął mu w twarz z pięści tak, że poleciał aż pod samo okno.

Weszła do kuchni. Chciała tylko wziąć coś do jedzenia zjeść i wyjść. Gdy zobaczyła co się dzieje otworzyła szerzej oczy. Na podłodze leżał Garim a obok stał Taji z dłonią ściśniętą w pięść. Nienawidziła bójek.
-Co Ty wyprawiasz?! -syknęła. Nie wiedziała jak zareagować. Z jednej strony chciała stanąć po stronie Garima, w końcu to on pomógł jej pierwszego dnia oswoić się z tym miejscem. Z drugiej strony po wcześniejszych wydarzenia nie mogła, a właściwie nie chciała stać przeciwko Tajiemu. Ostatecznie stała z boku.

Kończąc jedzenie zauważyła że ktos wchodzi ,była to dziewczyna o kulach.
-Hmm..niezauważyła mnie?-zapytała sama siebie w myślach, ponieważ nawet ta ów dziewczyna się nie odezwała. Zaraz za nią wszedł chłopak. A że niechciała przeszkadzać tej dwójce szybko udała się w strone drzwi. W nich mineła się jeszcze z dwójką osób i poszła do pokoju.

Wkroczył do pomieszczenia z zamiarem wrzucenia czegokolwiek na ząb. Pragnął czekolady, ale wątpił, że ją tu znajdzie, szczególnie wieczorem, kiedy wszyscy nagle mieli chcice na "coś słodkiego". Rozejrzał się uważnie. Było tu już parę osób. Mijając je, dotarł do szafki ze słodyczami i otworzył ją. Pusto. Zawiedziony odwrócił się na pięcie, a wtedy wpadł na jakiegoś chłopaka. Chwycił go za rękę i od tak wyprowadził na korytarz.

Ziewnął lekko w dłoń, po czym uśmiechnął się tylko delikatnie. Wszyscy go opuścili, no ale to nawet dobrze. Nie musiał się z nikim żegnać. Pomasował delikatnie palcami powieki, chyba nie zaśnie jeszcze teraz. Spojrzał na widok za okno i zaraz postanowił się przejść. Może spotka kogoś miłego? Przydałby się jakiś chłopak wreszcie w jego znajomych. Zaciągnął kilka kosmyków za ucho, po czym wstał i podszedł do lodówki. Prawie nie zauważył przyjścia dwóch istotek zakochanych, gdy tak znów się pląsał w myśli o pogodę. Chyba nie będzie padać. Wyciągnął butelkę jogurtu pitnego, a następnie wyszedł z szerokim uśmiechem.

z.t

Weszła do pomieszczenia. Po zapachu stwierdziła że to kuchnia. Wśród tłumu wypatrzyła tą osobę której szukała.
-Misaki! -Rzuciła się na nią i przytuliła do niej mocno.

Patrzyła się na miejsce, gdzie przed chwilą stał chłopak. Nie wiedziała, czy ma się teraz wściekać, czy cieszyć się, że poszedł. W końcu spojrzała zdezorientowana na Garima, wbitego... w parapet? Tak, tak się zdawało. Westchnęła ciężko i podeszła do niego o kulach, kucając obok. Nie zwróciła JESZCZE uwagi na innych tu obecnych.
- Słonko... Żyjesz? - spytała, gładząc go po policzku. Jak tylko wyzdrowieje, znajdzie tego czerwonowłosego chłopaka i pogada sobie z nim o pewnych sprawach. Nie gwarantuje tego, że będzie miło, oj nie koniecznie...
- Hey... Dziewczyny, podacie mi lód z zamrażarki ? - spytała, wcześniej witają się tak, jak ją uczono w domu. Westchnęła ciężko, odkładając kule gdzieś na bok, jak na razie.

/ To kolejność wygląda tak. Ja, Tayla, Garim, Misaki, Yuki \

Przechodząc obok wejścia do kuchni zauważyła niemily widok. Weszła cichutko. Niestety zgrzyt deski podłogowej zdradził jej obecność. Od razu przeskoczyła na drugą stronę kuchni. W tym momencie usłyszała prośbę Shizu. Akurat stała obok lodówki. Z zamrażarki bez wahania wyjęła lód dla dziewczyny. Podeszła do niej i podała jej to, o co prosiła. Z emocji nie wydała z siebie najcichszego dźwięku. Podniosła wzrok i wlepiła go w obecna sytuację.

Kurde, co się przed chwilą stało? W jednym momencie stoi sobie przy stole, a za chwilę dostaje w twarz! O co tu chodzi? Zamroczyło go niemiłosiernie, a przed oczami pojawiły mu się plamki.
-Co do... Au! - przyłożył sobie rękę do ust. Krwawił - Jeszcze żyje, ale... co to był za typek? Ktoś go zna? - spytał niepewnie. Wcześniej nie widział tego kolesia a wątpił, żeby zapomniał osoby z czerwonymi włosami...

Zamrugała powiekami. Co tu się dzieje?! Wszystko w okół niej działo się zdecydowanie za szybko. Wyswobodziła się z uścisku przyjaciółki.
-Yu-Yuki? Co Ty tu robisz? - spojrzała na nią zdziwiona. To był dla niej szok. Widzieć ją, znowu w tym ciele.

Spojrzała zdziwiona.
-Jak to co ja tu robię?! No chyba po to była ta cała akcja żebym mogła tu być. - wyszczerzyła się. Phi, ja tu się do niej fatyguję a ona nie jest zadowolona. Trzeba było mnie już w tej głupie kapsule zostawić.

- Arigato, Tay - uśmiechnęła się do kociej dziewczyny, biorąc od niej worek z lodem, po czym powoli przyłożyła go do tylnej części głowy chłopaka, w którą mocno się uderzył. Sięgnęła po dodatkową, czystą chusteczkę i wytarła krew z jego wargi.
- Ja niestety nie znam go... - westchnęła, próbując pomóc Garimowi przenieść się na krzesełko, po czym sama opadła na drugie, obok niego, bo stanie na jednej nodze nie za bardzo jej się podobało. Trochę spraw będzie do pozałatwiania, kiedy nóżka jej wyzdrowieje i będzie mogła spokojnie pogonić sobie czerwonowłosego.

Ocknęła się wreszcie, gdy usłyszała głos Shizu. Po chwili jednak miała wątpliwości, czy pozostanie w tym miejscu przyniesie korzyść innym. Chciała spytać zielonookiej, co się stało, lecz w ostatniej chwili zrezygnowała. Nie chciała im przeszkadzać. Lecz pozostanie jeszcze u boku Shizu, jeśli ta będzie czegoś potrzebować.

Gdy usiadł na krześle od razu przytrzymał lód, który miał przy głowie. No nie ma co, nieźle przywalił głową o ten głupi parapet.
-Eh... Trudno - westchnął cichutko - Tak wogóle to chyba ja się miałem zajmować tobą, a nie na odwrót.

-N-no tak, ale miałaś mieć własne życie, a nie chodzić za mną jak cień. - Wiedziała, że to trochę za ostro jak na nią. Ale co miała poradzić? Po to była akcja by Yuki mogła żyć własnym życiem. Odwróciła się do Garima i podeszła do niego.
-Wszystko w porządku?- Spytała. - Co też w Tajiego wstąpiło?! - zadała sobie pytanie już ciszej. Nie rozumiała tego zachowania.

Te słowa ją poruszyły. Ona się o nią martwiła i w ogóle a ta ją tak po prostu odrzuciła. Proszę bardzo, pokaże Ci co to znaczy mieć własne życie. Na jej policzki wstąpił lekki rumieniec z powodu gniewu.
-Jak sobie chcesz. -wymamrotała pod nosem. Wyszła szybkim krokiem z kuchni.
z.t

Poklepała miejsce obok siebie, żeby Tayla siadła obok niej. Czyżby się speszyła, że tak nic nie mówiła? Wydało się to dziwne dla Shizu, aczkolwiek nie będzie też jej do niczego zmuszać przecież. Odwróciła głowę w stronę chłopaka z rozbawionym wyrazem twarzy.
- No widzisz, chyba jednak nie jest Ci pisane opiekować się mną, tylko na odwrót - pogłaskała go delikatnie po głowie, po czym westchnęła. Teraz przeniosła wzrok na Misaki, bo widać było, że zna chłopaka.
- Taji? Okej, pogadam sobie z nim potem - powiedziała bardziej do siebie, niż do innych. Jakoś ostatnio zaczęła się zachowywać jak jakaś wyżej postawione w tej szkole i czuła się odpowiedzialna za wszystko, co tutaj się dzieje. Shizu, Shizu, co się z Tobą dzieje?
- Ej, Garim... Skoro na moje włosy nie działają zwykłe szampony, jak na jakiś brud zwykłe płyny do naczyń... To może on by właśnie podziałał i zmył mi ten kolor? - nagle ją oświeciło, kiedy spojrzała na zlew, przy którym stał chyba najdroższy płyn do naczyń, jaki można było spotkać w tym mieście. No no, szkoła nie grzeszy pieniążkami.

Usiadła na miejscu wskazanym przez Shizu. Po chwili spytała:
- A-a więc to wina tego chłopaka, o którym mowa... Jeśli mogłabym jeszcze wam jakoś pomóc...
Nie chciała się zanadto narzucać, ale zawsze chętnie wszystkim oferowała swoją pomoc i nigdy nie zostawiała nikogo w potrzebie.

-Raczej wszystko w porządku – uśmiechnął się do Misaki, a po chwili skrzywił się z bólu – No… Może troszkę boli…
Zaśmiał się nerwowo, po czym spojrzał na Skizu dosyć dziwnym wzrokiem.
-Naprawdę chcesz myć włosy płynem do naczyń? – spytał dosyć niepewnie. Chociaż w sumie mogłaby mieć rację – on się na takich rzeczach nie znał i wolał się nie wypowiadać – W sumie spróbować zawsze można.
Wait… Czy Misaki powiedziała, że ten typek ma na imię Taji? No cóż, znał tylko jedną osobę, która miała tak na imię, ale nie miał czerwonych, a niebieskie włosy. Pewnie mnie z kimś pomylił…
-Wielkie dzięki za pomoc – rzucił do dziewczyny, która usiadła koło nich – Tak w ogóle, to my się chyba jeszcze nie znamy. Jestem Garim – rzucił z uśmiechem.

Uch, to dob.. -urwała w pół słowa widząc że chłopaka coś boli. Już wyciągała rękę.
-Pomóc? -zaoferowała. Lubiła używać swoich zdolności medycznych. To jedna z wielu rzeczy które ją wyróżniały. Odwróciła się do dziewczyn. Nie znała ich. Uśmiechnęła się do nich. Ta kolorowa to pewnie dziewczyna Garima. Patrzyła na niego w taki sposób jaki nie można pomylić. Uśmiechnęła się. A ta druga? Spojrzała na kocicę. Nie kojarzyła jej ani trochę.
-Jestem Misaki. Albo Misa-chan, jeśli wolicie. -Uśmiechnęła się promiennie.

- Shizuku, miło mi - uśmiechnęła się do blondynki, czy też różowowłosej. No cóż, dziwny kolorek posiadała, a za to jej był... żenujący? Tak, można tak to nazwać. A co do tego płynu do naczyń... No, zawsze warto spróbować, czyż nie? Kto nie próbuje, ten traci, jak to mówią ~
- Tay... Jakbyś mi powiedziała, jak się tego durnego koloru pozbyć, pokochałam bym Cię jak jeszcze nigdy kogo - zwróciła się do niej, wzdychając. Przy okazji łyknęła miksturkę na regenerację, by przyspieszyć proces zdrowienia i gojenia się jej wielkiej rany na stopie. Mimo, że Garim jej umysł ukradł, pewnie i tak zapomniał przez jego nierozgarnięcie o kilku rzeczach, więc nie wiadomo, czy to się nie przyda.

- Cześć wam, jestem Tayla. - wreszcie na jej twarzy pojawił się uśmiech - Mi także jest miło.
Gdy usłyszała słowa Shizu, wyciągnęła rękę w stronę jej włosów, po czym złapała je i zaczęła się przyglądać. W końcu puszczając je rzekła:
- Ech... Nie jestem w temacie fryzjerstwa taka obcykana, ale myślę, że moglabys je przemywac co jakiś czas naparem z rumianku... Wtedy może rozjasnilby ci włosy i przefarbowałabyś je na ten blond. Ale w tym momencie polecałabym podciąć końcówki o 2cm.

Gdy usłyszał, że dziewczyny zaczynają gadać o włosach, od razu osunął się na krześle, zakładając kaptur, do którego wsadził lód. No co? Nie jego wina, że nie chciało mu się go trzymać. Pogrążył się w swoich myślach. Cały czas nie wiedział o co chodziło tamtemu chłopakowi, a niewiedza zżerała go od środka.

Nie wiedziała czy chłopak jej może nie usłyszał lub był inny powód. Postanowiła zaryzykować. Szybkim ruchem zdjęła mu kaptur i przyłożyła dłoń do głowy. Znalazła źródło bólu i szybko je usunęła.
-Teraz powinno przestać boleć. - Trochę się bała jak zareaguje chłopak więc odwróciła się szybko w stronę dziewczyn. Uśmiechnęła się do nich.
-Mi też miło. -Chciała coś wtrącić a propo włosów ale uznała że nie pytana nie będzie się wtrącać.

Westchnęła i podniosła się z miejsca, chwytając kule i przy ich pomocy doszła do wyjścia z kuchni, wcześniej biorąc na wszelki wypadek ten płyn do mycia naczyń, a nóż naprawdę pomoże... Kto wie?
- Spotkamy się potem, idę zrobić porządek z tymi włosami... Trzymajcie kciuki, żeby się w końcu udało - pomachała do wszystkich i uśmiechnęła się blado, po czym wyszła z pomieszczenia.. Właśnie, zbliżają się walentynki, co nie? Trzeba coś ciekawego wymyślić... Może jakiś bal szkoła zorganizuje? Fajnie by było... Tylko gdzie teraz spotkać Panią Przewodniczącą? A w sumie, nie będzie do niej szla na razie.

z.t