Korytarz.

Gdy dziewczyna wychodziła, czarnowłosa wzruszyła ramionami. W ogóle nie zdziwiona najpierw próbowała znaleźć swój pokój, a gdy już to uczyniła rozmyśliła się i skierowała ku wyjściu. Wyszła, zamykając drzwi za sobą.

z.t

Miał na sobie obcisłe, czarne rurki, w których jego nogi wyglądały jak dwa patyki, szeroki t-shirt z napisem "Fuck off" oraz znoszone długie Conversy. Obok niego stał nieznany mu chłopak, którego postanowił wyciągnąć z kuchni. Miał chcice, cóż poradzić.

W jednym momencie stał wściekły w kuchni, a w drugiej zostaje wyciągnięty na korytarz. Spojrzał na chłopaka, który był inicjatorem całej akcji i przeczesał łapką włosy, opierając się o ściane.
-Słucham? - spytał z uśmiechem.

Spojrzał mu głęboko w oczy. Uśmiechnął się tym swoim rozbrajającym uśmiechem.
- Ja...nie wiem. Byłeś jedyną osobą, która wydawała się najbardziej...normalna - odparł jedynie, nie przestając się uśmiechać.

Zaczął się śmiać.
-No nie wiem czy osoba, która przypieprzyła komuś w twarz jest normalna - poczochrał mu włoski. Jego uśmiech był świetny. Aż się dziwił, że to on zwrócił uwagę nieznajomego.

Złapał go za rękę, trochę mu ją zgniatając, lecz niezbyt mocno. W każdym bądź razie gruchotu kości nie usłyszał, więc chyba było dobrze. Miał ogromną obsesję na punkcie swoich włosów - ogółem wyglądu.
- Nie. Dotykaj. Moich. Pięknych. Włosów. - wydukał, patrząc na niego, ale nadal się uśmiechając.

-Dobrze, dobrze, Perełko, już nie będę - zażartował - Ale żeby od razu tak z łapkami? - stwierdził niewinnie patrząc mu w oczy i próbując wyrwać swoją rękę. Co jak co, ale uścisk miał mocny. Czuł, że jego biedna rączką będzie miała przykre wspomnienia z tej chwili.

- Perełko? - uniósł idealną brew, przypatrując mu się z ironicznym wyrazem twarzy.
Co to to nie. Nie był żadną Perełką. Bleh. Czy on wyglądał na jakiegoś gejusa czy coś?

-No to jak mam się do ciebie zwracać? - wyszczerzył się - To może tak... Ja jestem Taji - podał mu dłoń - A ty, Perełko? - na jego buźkę wstąpił ironiczny uśmieszek. Uwielbiał denerwować ludzi. Może dlatego nie miał przyjaciół? A co tam... Samemu też fajnie, a co.
Nagle naszło go cholerne uczucie zmęczenia. Ziewnął przeciągle i przetarł ręką twarz.
-Oj, Perełko, ja będę lecieć... Może się kiedyś spotkamy - uśmiechnął się złośliwie i oddalił wgłąb korytarza, szukając swojego pokoju, a kiedy już go znalazł - wszedł do środka.

z.t.

Wyszła z pokoju i zaraz znalazła się na długim korytarzu. A właściwie wydawał się długi, bo chyba skręciła w złą stronę i szła kawałek drogi. Cóż, trochę się poszwenda może gdzieś coś zajdzie albo kogoś spotka. A może poudaje, że nie umie sobie poradzić? Nie, to głupie. Umie sobie radzić doskonale. Tak więc człapała to w jedną to w drugą stronę korytarza nie wiedząc zbytnio gdzie udać swe cielsko.

Przetarł oko pięścią, niczym dziecko, cicho ziewają. Jeszcze plecak zwisał mu z ramienia po obytej lekcji geografii. Faktycznie, przecież nic nie pamięta z lekcji. Zacisnął lekko usta, znowu trzeba będzie poświęcić wieczorek. Zmrużył oczy, po czym stanął przy oknie. Wiosna idzie! Czuł to wyraźnie, jak magia delikatnie wirowała w powietrzu. Znowu zmiana stanu i wyglądu. Obserwował ptaki w barwach szaroburych, ble. Kiedy wreszcie będzie coś pięknego? Ścisnął mocniej drugą łapką pasek od plecaka. Co za nuda, chyba będzie musiał znowu pobawić się w łowcę potworów.
- I znowu będę ranny. - Delikatnie się uśmiechnął. Chyba trzeba będzie zadryndać do wujaszka i spytać co tam w Ameryce, może znowu jakaś epidemia? Albo przygarnął nowego chłopca.

Przystanęła i rozejrzała się chociaż nic nie widziała. Głupi odruch.
Ale mimo to słyszała głos. Tak. Ktoś był niedaleko niej. Teraz tylko go namierzyć.
Jedna iskierka, druga, trzecia... Dopiero czwarta po chwili dotknęła czyjegoś ramienia. Dokładnie przeliczyła wszystko i zrobiła dziesięć niedużych kroków.
Gdy skończyła wysłała kolejną zwiadowczą iskierkę. Tak, była przy tej osobie.
Westchnęła.
- Cześć - odparła nieco cicho.

Asuna chodzi po korytarzu jak by była zdenerwowana. Zobaczyła dwie osoby i nawet do nich 'Cześć' nie powiedziała tylko przyspieszyła kroku. Nie zauważając że ktoś przed nią stoi, oczywiście jej sumienie podpowiedziało jej, że ma podejść trochę do ściany. Przeszła cały długi korytarz i pobiegła w inną stronę.

__________________________________

Wróciła do pokoju.

Tak się zamyślił, że zapomniał o bożym świecie. Gdy tylko dotknęła go ręka z nikąd i bez ostrzeżenia, miał ochotę podskoczył i krzyknąć z przestrachu. Jednak tak nie zrobił, bo miał już za sobą tyle treningów na opanowanie emocji. Przekręcił sztywno głowę w kierunku dziewczyny, która właśnie macała jego ramię. Zacisnął wargi, była straaaszna~ A szczególnie te oczy. Wydął lekko policzki, próbując nie robić wytrzeszczu, wyprostowanym palcem tyknął ją w czoło.
- Nie dotykaj mnie dziewczynko. - Po czym ścisnął w dwa palce jej rękę za nadgarstek i puścił ją wolno, gdy już nie tykała jego ciała. Następnie nieco odwrócił się do straaasznej~ dziewczyny, by czasem nie zaskoczyła go od tyłu jakimś ciosem karate.

Zamrugała parę razy oczami, gdy ten dotknął jej czoła.
- Jak już to ty mnie dotykasz chłopczyku - uśmiechnęła się nieco wrednie. - To były iskierki, ale jak już myślisz, że to byłam ja to tak myśl - wzruszyła ramionami.
Wiele by teraz dała by zobaczyć jego minę. No ale cóż poradzić, musi się obejść bez tego i zostaje jej tylko wyobrazić sobie jak mogła wyglądać.
Wyciągnęła rękę w stronę jego ciała, ale w połowie się zachwiała.
Tak, macaj bez jego zgody. Po ryju tylko dostaniesz.
Cofnęła lekko drżącą rękę. Poczeka chwilę, gdy trochę bardziej się poznają to zapyta.

Szła powoli korytarzem. Zauważyła dwie osoby, jednak nie lubiła wtrącać się w rozmowę. Była dość głodna, więc swe kroki skierowała do kuchni. Po drodze machała ogonem na lewo i prawo.


z.t.

// Wybacz, odpisze jutro. //

Weszła powolnym krokiem na korytarz, rozglądając się dookoła. Tu będzie bezpieczniej. Na pewno bardziej, jak na zewnątrz. Spojrzała na osoby przebywające na korytarzu, a po chwili przeniosła wzrok na swoją towarzyszkę.
- To jak, rozchodzimy się, czy mamy coś jeszcze do zrobienia? - uśmiechnęła się do dziewczyny.

- Nie spodziewałam się, że tan dzień okaże się taki owocowy. - powiedziała do siebie uradowana Asuna. Brakowało tylko, żeby zaczęła zacierać ręce z radości. - Ostatnie dwa dni były znakomite, po prostu znakomite. Pora to dokończyć. - zszedł jej uśmiech z twarzy, jakby włożyła maskę.

Spojrzała na towarzyszkę. Hm.. jedyne co teraz chciała zrobić to pójść się wykąpać i zmyć z siebie cały ten brud i krew.
-Wiesz, ja się chyba pójdę wykąpać. -uśmiechnęła się do niej.
-Do zobaczenia! -rzuciła w jej stronę i omijając inne osoby przebywające w korytarzu poszła do swojego pokoju po ręcznik i żel pod prysznic.

Też nie czuła się najlepiej. A najchętniej to już w ogóle poszłaby się położyć spać. Przydałaby mi się kąpiel.. ~ pomyślała mierząc wzrokiem swoje ubrania, a raczej ich pozostałości.
- W takim razie okej, ja również udam się do siebie.. trochę się ogarnąć. - rzuciła w pośpiechu, uśmiechnęła się i pomachała do Misaki.
z.t