Wodna wyspa Jastrina.

Czując przerażający ból, jedynie zdołał wbić pazury w ziemię ze skarpy wyspy. Coś jeszcze go zabolało, ale nie mógł dokładnie określić, co... Ryknął przeraźliwie, wydostając się spod wyspy i jednym susem znalazł się na jednej z gór. Ponownie zalał ich wodą ze swojego pyska, ale tym razem wyglądało to, jakby cała wyspa od góry zaczęła wybuchać wodą. Nie było widać w ogóle ziemi, a tylko to, iż spływa z niej woda. Korzystając z chwili rozpoczął swoją regenerację, ale niestety skrzydła zostały stracone...

Widząc spływającą z góry wodę, szybko wymówił zaklęcie i otoczył wszystkich tutaj zebranych barierą odporną. Woda omijała ich, a kiedy ktoś się ruszał, bariera podążała za nim.
Mrugnął porozumiewawczo do nich i wzleciał w powietrze, stając w powietrzu naprzeciwko smoka.
-Czemu po prostu nie zginiesz? – spytał się go i jednym machnięciem ręki usunął ziemię pod łapami gadziny, powodując, ze ta wpadła do środka góry. Może teraz będzie im łatwiej…

Wzbiła się nad smoka, który leżał pomiędzy górami. W jej dłoniach pojawiły się dwie błyskawice, z których ulatywały iskierki. Z poważną miną zanurkowała w stronę smoka składając ciasno skrzydła. Warknęła przez zaciśnięte zęby wbijając smokowi pioruny w brzuch i rażąc go prądem. Chyba każdy wie jaka jest reakcja wody z elektrycznością. Taka też i wystąpiła po zetknięciu błyskawic z ciałem smoka.

Westchnął cicho.
~Wkurwiają mnie już, niby najlepsi, a nic mu nie robią.
- Tak, tak.. Mnie też denerwują, Rolandzie. -chłopak momentalnie założył słuchawki na uszy i puścił piosenkę Imma Try It Out, Dj'a Jack'a Wall'a (https://www.youtube.com/watch?v=oD3ylxcTomE). Jego źrenice standardowo zmieniły tryb na "wskaźniki" linii/fali dźwięku jaka wydobywała się ze słuchawek. Gdy zaczęło wydobywać się charakterystycznie dudnienie bass'ów z prawego oka i ręki zaczął wydobywać się ten rozpoznawalny na pierwszy rzut oka szarawy dym lecący równo z rytmem piosenki. Na wewnętrznej części jego przedramienia pojawił się tatuaż śmierci, a na zewnętrznej pojawiła się dziwna czaszka ze słuchawkami które miał właśnie na sobie, czyżby jakaś przepowiednia~
-Wiecie co? Ja bym na waszym miejscu spierdalał.. -chłopak puścił piosenkę ponownie, tym razem był już po przemianie. Przy dudnieniu zaczęły wydobywać się z niego lekkie fale uderzeniowe które odpychały wszystko wokoło niego. Gdy tylko w jego ręce pojawiła się kosa z cienia, on rozciął tą dziwną barierę która go otacza, wyskoczył w górę i wręcz doskoczył do smoka, przelatując nad nim zadał mu potężny cios na jego całej długości, a fale uderzeniowe zrobiły swoje, smok zleciał z góry. Natomiast Hideki wylądował po drugiej stronie czekając na towarzyszy.

Wstał o własnych siłach i wykonał kolejne serie strzałów w brzuch . Nie wiedział czy to cokolwiek da w każdym razie widział palące się drzewo obok . Skorzystał więc z niego aby strzały podpalić i znowu strzelać do smoka . Po pewnym czasie smok zauważył jak smok zaczął się lekko palić .

Stała spokojnie, jakby nic jej nie było. Z uśmiechem postanowiła zaatakować.
-OK. Teraz moja działka.-rzuciła. Po czym uwolniła kolejną ognistą technikę. Były to rozgrzane do czerwoności noże, które wylądowały w każdej możliwej części Jastrinowego cielska. W skrzydłach, ślepiach i paszczy zwłaszcza.

Postanowił na razie nic nie robić. Spadał sobie tak jakby gdyby nigdy nic. Wydał z siebie tylko przerażający ryk, który miał zasygnalizować to, iż smok cierpi. W ostatnim momencie przekręcił się brzuchem do dołu i wylądował na łapach, człapiąc z warknięciem w stronę strumienia wody, który spływał z JEGO wyspy. Tak, to była JEGO wyspa, a nie małe karaluchy nie miały żadnego pozwolenia na wstąpienie na nią. Dlatego też chciał ich wykończyć, a nóż przy okazji będzie miał co jeść. Może i nie miał już skrzydeł, ale potrafił pływać, więc szybko dostał się na górę i zawarczał na wszystkich, traktując ich strumieniem wody, przez który to teraz oni mieli spaść na ziemię. Zamachnął się i swym wielkim ogonem przywalił w ziemię, która odłamała się, a oni wszyscy, wraz z tą skarpą, zaczęli spadać w dół. Ryknął tryumfalnie.

Zaczął spadać, lecz po chwili znowu unosił się w powietrzu. Z groźną miną podleciał do smoka i zatrzymał się jakieś pięć metrów od niego. Wymówił kilka niezrozumiałych słów i nagle nad tą przerośniętą jaszczurką pojawiły się gigantyczne, czarne miecze.
-Czas zdychać, gadzino.! - krzyknął i klasnął w dłonie, a wtedy dwa miecze wbiły się w jego plecy, przebijając go na wylot.

Spadała tak z przymkniętymi oczami. Złożyła ciasno skrzydła, zrobiła beczkę i rozprostowała skrzydła zatrzymując się nagle. Rzuciła prędko okiem na skrzydła. Pocharatane w kilku miejscach przez skały i usmotruchane w glebie. No.. świetnie. Syknęła cicho czując spływającą krew i wypadające pióra. Zmierzyła wzrokiem smoka Nurkując w jego stronę tracąc przy tym kolejne pióra. W jej dłoniach ponownie pojawiły sie pioruny, które wbiła w plecy smoka rażąc go znowu. Ha! Naruszyła mu w ten sposób nerw wzroku i słuchu. Rozcinając mu skórę na plecach odepchnęła się od nich wzbijając się w powietrze i usadawiając na jakiejś skale. Złożyła prędko skrzydła sycząc przez zęby z bólu. Cholera.. Ależ one bolały..

Hmm, co? Spadają~? On przecież nie umiał latać ani nic, zapewne to jego koniec, no chyba że ktoś go uratuje. Spojrzał w górę, Garim i Miyuki uratowani, dobre i to, może zabiją smoka, w końcu to on wybiera kto go zabije, kto na to zasłużył. Hideki praktycznie nic mu nie zrobił, za bardzo szanował takie stworzenia jak smoki~ Potężne, silne i do tego ile lat przetrwały, dla niego powinny być wolnymi istotami i nikt nie powinien ich atakować~

Długo już tak nie mógł pociągnąć. Te małe mrówki sprawiały, że jego moc stawała się coraz to słabsza, a jemu brakowało już siły fizycznej. Bez skrzydeł też już nie miał zbytnio szans na ucieczkę. Dyszał ciężko, aż w końcu małe stworzonka wróciły do niego, na wyspę i znowu zadały mu ciosy. Albo mu się zdawało, albo ten chłopak trafił go w serce... Nie, to prawda. Trafił, i to celnie. Do tego dziewczyna dobiła go jakąś czarną magią, dotąd mu nieznaną. Opadł bezwładnie na ziemię, po której krążyła z wyspy, tworząc dalej piękny i wielki wodospad. W końcu przestał oddychać i odszedł.