Biblioteka.

Z cichym westchnieniem zamknęła wszystkie książki i włożyła ręce do kieszeni. Nie wiedziała zbytnio co robić. Odgarnęła niesforną grzywkę do tyłu po czym ruszyła w stronę wyjścia.

z.t.

Gdy opuściła akademik od razu skierowała się w stronę szkoły, a później do biblioteki. Kiedy weszła do niej wyglądała na nieco opustoszałą, jakby nikt do niej nie zaglądał od wielu dni. Dobrze, nie przyszła tutaj, żeby się nad tym zastanawiać. Zaczęła przechadzać się po pomieszczeniu szukając interesującego ją działu. W końcu udało jej się go odszukać. Następnie zajęła się szukaniem książki, która była jej potrzebna. Kiedy znalazła ją wreszcie okazało się, że nasza niebieskowłosa dziewczynka jest za niska, aby jej dosięgnąć. Szlag by to jej wzrost! Warknęła cicho pod nosem. Stanęła na palcach - żadnego rezultatu, podskoczyła - tak samo jak poprzednio. Rozejrzała się za jakimś taboretem, czy czymkolwiek na czym mogłaby stanąć, ale niczego takiego nie zauważyła.

Tak z nudów, bo w sumie nie chciało jej się iść już na dwór i znowu spotkać Undeada, bo po ostatnim nieźle oberwała. Wlozyła sobie łapki do kieszeni spodni i powolnym krokiem wędrowała po korytarzu szkoły. Gdy dotarła do biblioteki zauważyła meczącą się. Westchneła ciężko i weszła do środka. Machnęła kilka razy ręką na książkę, której niebieskowłosa chciała dosięgnąć, a ta wysunęła się z półki i wylądowała prosto w łapkach dziewczyny. Uśmiechnełą się lekko do siebie i rozejrzała po pomieszczeniu. Cholernie pusto.. No Ugh~! Czemu nigdy tu ludzi nie ma, co?

Była tak zajęta męczeniem się z książką, że nie zauważyła blondynki, która weszła do biblioteki. Dopiero, kiedy zobaczyła, jak przedmiot spada prosto na jej ręce zorientowała się, że nie jest tutaj sama. Serio.. ? K.. Ktoś naprawdę musiał ją zobaczyć w takim stanie? Zaklnęła w myślach, po czym spojrzała na dziewczynę. Widziała ją chyba po raz pierwszy.
- Um, dziękuję - mruknęła nieco skrępowana tą sytuacją.
Ten jej przeklęty wzrost. Jakby nie mogła być chociaż trochę, troszeczkę wyższa.

Spojrzała na dziewczynę z lekkim uśmiechem. No cóż.. Trza się w końcu odezwać, co nie? Westchnęła cichutko.
-Nie ma za co..-odparła pogodnie pocierając się niezręcznie po potylicy. Była zbyt skromną osobą jak dla niej. Westchnęła cichutko i spojrzała na swoje ręce. Przecięła sobie niektóre opuszki palców i zlizała krew. Spojrzała przez okno mrużąc oczy. Wciąż czerwone niebo.. Cholera..

Co prawda takie rozcinanie sobie opuszków palców z własnej woli nie było dla niebieskowłosej czymś na porządku dziennym, ale nie zniesmaczyła się tym widokiem. Wciąż stała niewzruszona patrząc na nią. Gdy jej wzrok powędrował za okno uczyniła to samo.
- Undead, co.. ? - szepnęła ni to do niej ni to do samej siebie.

Skinęła głową łapiąc się automatycznie za brzuch. Może jeszcze troszkę ją bolało, ale nie zwracała na to większej uwagi. Odgarnęła sobie włosy sprzed oczu, by te jej nie zasłaniały widzianego świata. Było to cholernie wkurzające. Jeden ruch i ponownie nic nie widziała. Westchnęła cicho zlizując ostatki krwi. Spojrzała na niebieskowłosa.
-Jak masz na imię?-spytała ni z gruchy, ni z pietruchy wycierając palce.

Kayeko, jako że już zwiedziła już kawał świata spotkała najróżniejszych ludzi z różnymi dziwactwami i fetyszami. Nawet jeżeli dziewczyna lubiła pookaleczać swoje ciało tu i ówdzie Yakushi nie zamierzała tego w żaden sposób komentować, jakby to było w zupełności normalne.
- Kayeko - odpowiedziała po chwili - A Ty? - zapytała, po czym zrobiła niepewny krok w jej stronę.
Przyjrzała jej się jeszcze raz. Blondynka miała ładne, czarne oczy, a na jedno z nich opadała jasna grzywka. Oczywiście, że była od niej wyższa, jakby inaczej. Niebieskowłosa przyzwyczaiła się już do tego, że wszyscy patrzą na nią z góry.

//Czerwone oczy tak btw >>//

Uśmiechnęła się lekko kiwając głową na znak zrozumienia. Wyciągnęła do dziewczyny rękę w geście powitalnym. Oczywiście wyleczyła ją jakieś trzy sekundy przed jej wyciągnięciem.
-Miło mi Cię poznać. Ja jestem Sué. -Odparła pogodnie przechylając głowę lekko w bok. Od spotkania z Undeadem zmieniła się. I to bardzo. Była spokojniejsza. Nawet to lepiej bo jej drugie "ja", czyli Victoria nie czepiało się gdy stawała się zbyt porywista i nieostrożna. Głównie to Victoria sterowała emocjami dziewczyny, więc to dzięki niej jest jaka jest.

// Gomen, sugerowałam się avatarem. ._. //

Przez chwilę się wahała, jednak w końcu delikatnie uścisnęła jej dłoń. Oczywiście jej łapka jak zwykle była przerażająco zimna. Po pewnym czasie puściła, a jej ręka znów znalazła się przy jej boku.
- Uhm, mi również miło Cię poznać, Sué - na jej twarzy pojawił się krótki, delikatny uśmiech - Więc.. Wytłumaczysz mi skąd to czerwone niebo? - zapytała po krótkiej chwili ciszy.
Tak naprawdę przez te ostatnie dni była jakby nieobecna. Jakby zupełnie się wyłączyła. Jakby na ten czas przestała istnieć. Tylko po krótce orientowała się co takiego się tutaj wyprawia.

Spojrzała na niebo, z którego zlatywały płomienie ognia. Przymknęła oczy spuszczając powoli głowę. Wyglądała troszkę, jak gdyby miała się zaraz rozpłakać. Jednak miała inny zamiar. na jej twarzy zagościła zgroza, a głos miała hardy i może troszkę mroczny. Coś się w niej znowu odzywało.. Chyba Victoria już nie blokuje psychopatycznej odsłony Sue. Nigdy nie wiadomo.
-Jak sama powiedziałaś.. Undead.. Mrok nadchodzi, a jemu nie można się sprzeciwić. Należy walczyć. Jeden z dwóch umrzeć musi..-odparła mrocznie, jak gdyby ktoś za nią mówił i uniosła głowę do góry patrząc w sufit chcąc chyba wypalić w nim dziury. Dla niej zamordowanie takiego typa jakim był Undead w pojedynkę było nie możliwe. Sama nawet tego doświadczyła. Więc jak dla niej potrzeba było zaatakować go w kilka osób. Spojrzała przez okno na otaczającą szkołę barierę. Westchnęła cicho i odwróciła się na pięcie kierując do wyjścia.
-Wybierz mądrze..-mruknęła i wyszła z pomieszczenia idąc wsiną w dal.

z.t.

Weszła powolnym krokiem do pomieszczenia. Rozglądnęła się. Biblioteka była dość obszerna.. Można by powiedzieć, że nawet bardzo. Podeszła do regału i zaczęła szukać jakiegoś ciekawego tytułu.
- Ah.. nie ma to jak obijać się przy książkach, zamiast się na coś przydać. - mruknęła cicho. Szczerze wolała teraz z kimś porozmawiać, pośmiać się.. ale bała się odezwać do kogokolwiek. Czuła, że nie bardzo przyciąga do siebie ludzi, wręcz przeciwnie - odpycha ich od siebie. Porwała książkę w ręce, usiadła na fotelu i zatopiła się w lekturze.