Szklarnia.

Stanął w rozkroku przed szklarnią i założył ręce za głowę. Kto by pomyślał, że on tu kiedyś przyjdzie? Chyba nikt... Otworzył drzwi i wszedł do środka. Niemal zachłysnął się powietrzem jakie tu się znajdowało. Zapach owoców, warzyw i roślin scalił się w piękną mieszankę. Podszedł powoli do krzaczka, na którym rosły małe pomidorki. Z uśmiechem na ryjcu położył się między tymi krzaczkami i zaczął je podjadać.
-Cudownie... - mruknął i przymknął oczęta.

Wstał i przeciągnął się. Zamiast leniuchować powinien trochę pozwiedzać. Wyszedł powolnym krokiem ze szklarni, zabierając ze sobą kilka pomidorków.

z.t.

Nagle pojawił się w szklarni, w której kiedyś podjadał te fajne, malutkie pomidorki. Położył się na ziemi i ukrył wśród krzaków, zwijając się z bólu.

Podniósł się do siadu, nieco oszołomiony. Ból minął. Uśmiechnął się do siebie i zamknął na chwilę oczy, po czym wstał i udał się do akademika. No co? Wczoraj odpuścił sobie lekcję, to dzisiaj chyba musi iść, co nie?

z.t